Facebook modlitewny

Agata Puścikowska

|

GN 50/2011

Pytają się mnie różne mądre i poważne głowy: a po co ty używasz Facebooka? A po to, między innymi, żeby się modlić.

Agata Puścikowska Agata Puścikowska

Nie znoszę dyskusji pt. „media są brzydkie”, więc z nich najlepiej nie korzystać. Wściekam się na prychanie pt. „SMS? Mejl? Nie lepiej porozmawiać?”. Dlaczego? W skrócie dlatego, że media to po prostu część naszego świata. Przestrzeni, która nas otacza. Są w XXI wieku częścią naszego życia. I to od nas zależy, w jaki sposób je wykorzystamy. Oczywiście, media mają i swoje ograniczenia, nad którymi nie jesteśmy w stanie zapanować. Często upraszczają rzeczywistość, a tym samym mogą ją wypaczać. Prędkość przenoszonych nimi informacji utrudnia spokojną ich weryfikację. Ich wielość może wywoływać wrażenie chaosu, który medioznawcy nazywają mądrze „szumem informacyjnym”.

Tyle tylko że człowiek XXI wieku to swój rozum ma. I jeśli się nim posługuje, powinien podporządkować sobie media tak, żeby mu służyły. Ostatnio doświadczam zupełnie wyjątkowo (i niestety dramatycznie) jednej z form tej medialnej posługi. W ciągu dwóch dni zwaliły mnie z nóg dwie informacje. Znajoma rodzina miała wypadek: dwie dziewczynki w stanie ciężkim. I tylko Góra może tu, tak naprawdę, pomóc. Facebook, SMS-y i mejle w ruch. Przydaje się prędkość medialnego przekazu. Wszędzie, gdzie się da, prośbę o modlitwę wysyłają w imieniu Weroniki i Oli wszyscy ich przyjaciele. Obieg modlitewnej informacji jest tak wielki, że w końcu dostaję mejle z prośbą o modlitwę za dziewczynki od osób, które nie mają prawa ich nawet znać... A potem kolejna informacja: zmarła Julka z Koszalina, nasza koleżanka. Szok i niedowierzanie.

Bo taka szalona, zdolna, kochająca życie. Kilka miesięcy temu urodziła synka... Żal taki, że wyć się chce. I tu też pomogły media. Nocne, skypowe przyjaciół rozmowy, zapewnienia znajomych z Facebooka, że też będą się modlić. I chociaż boli nadal, to jakoś tak cieplej, pewniej... Świadomość, że tyle ludzi z całego świata pamięta, daje nadzieję. Wbrew nadziei. Więc jeśli pytają się mnie różne mądre i poważne głowy: a po co ty używasz Facebooka? To odpowiadam: między innymi po to, żeby się wspólnie modlić. I to wielką gromadą. Bo gdzie dwóch lub trzech... A tam gdzie cały Facebook?... A czytających te słowa (też w medium, tyle że drukowanym) o modlitwę za Julkę i chore dziewczynki również proszę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.