Pesel, młodość i mądrość

Ks. Tomasz Horak

|

GN 50/2011

Problem emerytalnego wieku przybiera postać dość względną. Wiem, że to młode pokolenie będzie musiało sprostać wyzwaniom przyszłości, ale i niemłodzi są potrzebni.

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Jak się ksiądz czuje? Odpowiedziałem żartobliwie: Tak jak mój pesel. I od tego czasu pan Józef pyta inaczej: „Jak się czuje księdza pesel?”. I śmiejemy się obaj. Ale... Pesel wciąż taki sam. A ja – niekoniecznie. Wystarczy popatrzeć na tabelkę moich wejść na Biskupią Kopę. Coraz gorsze czasy. Wspominałem ostatnio dzień skupienia. Zaszedł do nas ksiądz, jeszcze mój profesor z czasów seminaryjnych. Zawsze go ceniłem i szanowałem. Z wielu względów. Niewątpliwa, rozległa i uporządkowana wiedza, wewnętrzna niezależność i bezstronność. Z tego wyrastała jego własna, nie do podrobienia droga życiowa. Z prowincjonalnego seminarium na stołeczny uniwersytet. Niemłody – skoro jeszcze mój profesor. Inicjatywę przejął od razu. Nie była to rozmowa o pogodzie czy opowiadanie o dolegliwościach, których mu pewnie nie brakuje.

Miał tyle do powiedzenia w sprawach teologii i moralności (taka jego specjalizacja). Bynajmniej nie o teologicznych „nowościach” sprzed lat, a o tym, co dzieje się teraz. Zwłaszcza w Niemczech. Jedna, druga wzmianka zdradziły, że internet jest dla niego i dostępem do bibliotek, i udziałem w umysłowym życiu różnych ośrodków. Porównywał, oceniał, krytykował. „Wypadłem z torów” w tej opowieści, podejrzewam, że młodzi księża też. Nagle zmienił temat. Z szerokiego świata przeszedł do pytania skierowanego do konkretnego proboszcza parafii, w której jest pewien trudny problem. Jego uwagi i rady były nie tylko konkretne i mądre, ale bardzo praktyczne i zarazem niestandardowe. W każdym razie nie były to ani pobożne życzenia typu: „trzeba się modlić” (choć bez wątpienia trzeba), ani tak popularne rzucanie gromów na „odszczepieńców”. Proponował strategię dalekosiężnego wzmacniania odporności w parafianach przez pogłębianie świadomości wiary i katechizmu. Dawał konkretne wskazania, co świadczyło o zorientowaniu i w sprawie, i w ludziach, którzy mogliby pomóc. I co?

Miałem się go na powitanie zapytać, jak się czuje jego pesel? Dobrze, że tego nie zrobiłem. Bo ten człowiek czuje się bez wątpienia lepiej od swojego pesela. A problem emerytalnego wieku przybiera postać dość względną. Obserwuję zmiany w wyzwaniach, jakie stają przed Kościołem i szerzej – przed społeczeństwem. Wiem, że to młode pokolenie będzie musiało tym wyzwaniom sprostać. Ale tacy młodzi, jak ów niemłody już profesor, są bardzo potrzebni. Z ogromną wiedzą, z bogatym doświadczeniem, z szerokimi kontaktami, z pogodą ducha. Ilu ich jest? Myślę, że więcej, niż nam się zdaje. Warto słuchać ich mądrości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.