Dziś więcej mówi nam słowo „raty” niż „Roraty”. Czas zapalić pierwszą z czterech świec i zawołać, by niebiosa spuściły rosę, a obłoki wylały z deszczem Sprawiedliwego. Pobudka!
Dzieciaki, które przed rokiem chodziły na Roraty do parafii Matki Boskiej Bolesnej w Brzęczkowicach na Śląsku, dostawały w parafii... szaliki Henryk Przondziono
Ciemność, widzę ciemność – mógłby zawołać mały Jerzy Stuhr wchodzący do kościoła na roratnią Mszę. Świątynia tonie w mroku, który rozpraszają jedynie świece i morze barwnych rozkołysanych lampionów. Dopiero na śpiew „Chwała na wysokości Bogu” zapalają się wszystkie światła. Dzieci, które z reguły na słowo „Msza święta” reagują alergicznie, tym razem nie mogą się jej doczekać. Maszerują na Roraty z barwnymi lampionami, słyszą zrozumiałe dla nich kazania, a nie kościelną nowomowę, a na koniec Mszy śpiewają: „Oto Pan Bóg przyjdzieeeee” tak głośno, że w kościele drżą szyby.
Król idzie!
Nazwa okresu liturgicznego pochodzi od słowa adventus, które w starożytnym Rzymie i Bizancjum oznaczało przybycie ważnej osobistości, na przykład króla czy cesarza. Chrześcijanie odczytywali te słowa jednoznacznie – jako zapowiedź przybycia na końcu czasu Króla królów. Adwent rozpoczyna się od I nieszporów niedzieli po sobocie XXXIV tygodnia okresu zwykłego, a kończy przed I nieszporami uroczystości Narodzenia Pańskiego, w wieczór 24 grudnia. Trwa od 23 do 28 dni i obejmuje cztery kolejne niedziele przed 25 grudnia.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.