Przedwojnie

Jacek Dziedzina

|

GN 46/2011

publikacja 17.11.2011 00:15

Czy grozi nam kolejna wojna na Bliskim Wschodzie? Jeszcze w tym roku Izrael może zaatakować Iran.

Przedwojnie Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad w elektrowni jądrowej Nantanz, która budziła najwięcej podejrzeń MAEA co do celu irańskiego programu nuklearnego PAP/EPA/HO

To już nie tylko publicystyczna łamigłówka, ale poważne pytanie o najbliższe miesiące. Iran potrafi zbudować bombę atomową – stwierdza w raporcie Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej. Teheran zaprzecza. Izrael grozi atakiem, Zachód kolejnymi sankcjami, a amerykański admirał pyta: dlaczego nie rozmawiamy z Iranem?

Co może Iran?

Izrael, który sam posiada broń atomową, już od dłuższego czasu, nie czekając na publikację raportu MAEA, puszczał w medialny obieg wezwania do ataku na cele nuklearne w Iranie. Najbardziej skłonny do opcji wojennej wydawał się premier Benjamin Netanjahu, choć minister obrony Ehud Barak studził trochę rozpętaną w mediach burzę, mówiąc: „Wojna to nie piknik. Chcemy pikniku. Nie chcemy wojny”. Wiadomo jednak od dawna, że aktualny rząd Izraela jest zwolennikiem siłowego rozwiązania „kwestii Iranu”. Tezy raportu są tylko wodą na młyn dla Tel Awiwu: według MAEA, przynajmniej do 2010 r. Iran przeprowadzał eksperymenty mające na celu opracowanie głowicy atomowej. Pomocą dla Iranu mieli służyć m.in. zagraniczni naukowcy, w tym z Rosji, Pakistanu i Korei Płn. (prasa belgijska dodaje, że byli wśród nich również Belgowie). W raporcie autorzy przyznają, że część z prowadzonych potajemnie prac, o które podejrzewa się Iran, mogła mieć cele pokojowe, ale inne są charakterystyczne dla broni nuklearnej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.