Składanie siebie

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 45/2011

publikacja 09.11.2011 00:15

Nie pokazują na zdjęciach twarzy. Nie podają nazwisk. Przekonani, że choroba psychiczna ich naznaczy i wykluczy. – Społeczeństwo nie jest do nas dobrze nastawione – powtarzają.

Składanie siebie Może dorośniemy do tego, że za kilka lat chorzy psychicznie nie będą stygmatyzowani tak jak dziś Henryk Przondziono

Profesor Antoni Kępiński pisał o chorych psychicznie, że więcej czują i więcej cierpią. Barbara, z psychozą rozpoznaną przed 30 laty, mówi, że chciałaby, abyśmy postrzegali ich jako osoby, które od czasu do czasu przechodzą kryzysy psychiczne i właśnie wtedy potrzebują wsparcia, a potem poradzą sobie same. – Trudno nam wyjść do ludzi i przyznawać się do choroby, kiedy w mediach pokazują, że chory psychicznie to ktoś agresywny, nieobliczalny – mówi. – Dlatego ludzie się nas boją. – Ta choroba wiąże się z czymś tak intymnym, świadczącym o naszej indywidualności jak psychika – mówi Piotr z diagnozą „schizofrenia paranoidalna”. Ktoś, kto stracił rozum, jest traktowany z pogardą. Szpitale psychiatryczne w Kobierzynie, Rybniku, Tworkach to synonim dziwactwa. – Ludzie myślą stereotypami, uważają, że choroba psychiczna powoduje utratę inteligencji – podkreśla Piotr. – Nie odróżniają niepełnosprawności psychicznej od intelektualnej. A choroba psychiczna dotyczy emocji. Piotr, z wykształcenia prawnik, w pracy zataił prawdę. – Mówiłem, że dostaję rentę z powodu zmian w kręgosłupie, i to kupili – zdradza. – Miałem sukcesy, wygrałem parę procesów, udzielałem porad prawnych – odpowiada.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.