O szarej godzinie

Dzień Zaduszny jest świetną okazją, żeby w końcu się pogodzić. Ze swoją bezsilnością, ograniczeniami, historią życia i fatalnymi wyborami.

Kontakty z zaświatami interesowały śmiertelników od zawsze. Na tyle jesteśmy stworzeni do snucia refleksji, że sięgamy nią często poza wyznaczony na tej ziemi czas. Czy to z niepokojem, czy z poirytowanym „tam nie ma nic”, czy wreszcie z pogodną zgodą na przemijanie. Od zawsze też prorocy i mędrcy sugerują, że próba przekraczania pewnych granic nigdy nie kończy się dla nas dobrze – nawet w Starym Testamencie aż nadto przykładów potwierdzających te sugestie. Czy zainteresowanie śmiercią i tym, co ma po niej nastąpić, jest zatem złe? Bynajmniej. Trzeba jednak przeżywać je w sposób godziwy i ukierunkowywać na właściwe tory. Pamiętam, jak będąc bardzo młodym, mało doświadczonym księdzem, późną nocą spełniałem „ostatnią posługę”. Umierająca była bardzo pogodna. Jej córka, dystyngowana i ewidentnie bardzo wykształcona pani prawnik, w sposób właściwy osobom zdystansowanym do emocji starała się z tymi właśnie emocjami sobie poradzić. Nie udawało się, pękała co chwilę cienka skorupka żalu, z której wykluwały się kolejne wspomnienia o matce, żale zapewne i poczucie winy – to takie naturalne, że gdy umierają najbliżsi, zawsze je odczuwamy… Pożegnała mnie krótkim, zdławionym: „Wie ksiądz, najgorsza w tym wszystkim jest ta bezsilność”. Tak, wiem.

Podsumowując jednym zdaniem rozważania o bezsilności: ona jest dobra. Trzeba tylko być na nią przygotowanym. Jeśli przez całe życie wmawiasz sobie, że to ty jesteś panem sytuacji i decydujesz o wszystkim, zawiedziesz się na sobie. A uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny są świetną okazją po temu, żeby w końcu się pogodzić. Właśnie z sobą. Ze swoją bezsilnością, niewiedzą, niepewnością, ograniczeniami, wadami, historią życia i fatalnymi wyborami, których dokonywaliśmy. Zazwyczaj, zamiast stanowić przyczynek do łez albo depresji, to świadome pogodzenie się wyzwala. I na tym polega siła wiary w Boga. Nie na wykreowaniu pokoleń niewolników, jak chcieliby niektórzy filozofowie. Wręcz przeciwnie. Na wykreowaniu pokoleń ludzi wolnych świadomie, świadomych ograniczeń własnej wolności i autonomiczności, zależnej od jej Dawcy, czyli Boga. Faustyna Kowalska, święta, zakonnica, apostołka, doświadczała wielu nadzwyczajnych spraw, mając przy tym bardzo zwyczajną powierzchowność. Śmierć zapukała do jej drzwi oczekiwana z tęsknotą, w bardzo młodym wieku. No cóż, trudno, żeby było inaczej, skoro to ona wniosła w chrześcijańską duchowość kwintesencję wszystkich modlitw tego świata: „Jezu, ufam Tobie”. Opisała kiedyś w „Dzienniczku” swoje przeżycie sprzed Dnia Zadusznego: „Kiedy przed Dniem Zadusznym poszłam na cmentarz o szarej godzinie, cmentarz był zamknięty, jednak uchyliłam trochę drzwi i powiedziałam, że jeżeli czego żądacie, duszyczki, chętnie wam zadośćuczynię, o ile mi na to reguła pozwoli. Wtem usłyszałam te słowa: »Spełnij wolę Bożą – my o tyle jesteśmy szczęśliwe, o ile spełniłyśmy wolę Bożą«” (Dz. 518).

Kolejny raz stajemy nad grobami, w tłumie innych stojących, zapalających znicze, składających kwiaty, nie zawsze cicho i w skupieniu rozmodlonych, co przyczyniło się do powstawania licznych memów w mediach społecznościowych obśmiewających tę praktykę. Rankiem we Wszystkich Świętych, wieczorem w Dzień Zaduszny, jak tam kto wybierze, pośród tysięcy płomieni większość z nas jednak wykorzysta okazję, żeby trochę pomyśleć. Czy o własnej bezsilności, czy po prostu o życiu i o śmierci. Zanurzymy się we wspomnieniach albo w wizjach przyszłości, odmówimy jedną czy drugą modlitwę. Tymczasem chwila ta, nie ulega to wątpliwości, jest najlepszą okazją, żeby pomyśleć o swoim nawróceniu. Ono zawsze rozpoczyna się tam, gdzie człowiek zaczyna rozumieć, że o tyle jest szczęśliwy, o ile spełnia wolę Boga. „O szarej godzinie” wszystko faktycznie może nabrać kolorów.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.