Nowy numer 13/2024 Archiwum

Maski

Gdy Europa jeszcze miała świadomość swoich chrześcijańskich korzeni, czas przebieranek był ściśle ograniczony nadejściem Środy Popielcowej

Zabawy karnawałowe kojarzą się z tańcami, dlatego pewnie w nich rzadko uczestniczę. W szkole uczono mnie kujawiaka (ocena: trzy na szynach), tanga nie tańczę, bo do tego trzeba dwojga, a partnerkę zazwyczaj pokonuję już w walcu. Nowoczesne tańce bezkontaktowe przeżywam jeszcze dwa tygodnie później – ja już nie chcę, ale moje kości i mięśnie wciąż podrygują. To tłumaczy zbolały wyraz mojej twarzy na początku Wielkiego Postu, gdy zgodnie z zaleceniem Pisma należałoby raczej namaścić się wonnościami i nie okazywać cierpienia.

Jednak karnawał to nie tylko tańce. Można na przykład biesiadować. Określenie to nabrało dwuznacznego charakteru od czasów afery Olina i biesiad ze szpiegiem Ałganowem. Jednak w kontekście karnawałowych obyczajów wątek agenturalny wydaje się całkiem na miejscu. Na przykład symbolem balowania w Wenecji stały się specjalne maski, ukrywające tożsamość. Gdzie indziej urządza się maskarady: tam też chodzi o to, żeby wydać się kimś innym. W mitycznych czasach szczęśliwej Rzeczpospolitej Szlacheckiej powstało powiedzenie ,,zastaw się, a postaw się”, nawołujące do ukrywania prawdziwego statusu majątkowego. Ciekawe, że to przesłanie z dawnych wieków jest aktualne w obecnej Rzeczypospolitej, choć teraz, zwłaszcza w kontaktach z Urzędem Skarbowym, raczej ukrywa się wysokie dochody. Karnawał zachęca do skrytości, może jedynie uczestniczki karnawału w Rio niczego nie ukrywają. Czasem jednak – na przykład czytając podpisy pod nekrologami śp. Jana Nowaka-Jeziorańskiego – trudno się zorientować, czy ktoś ostatnio zdjął maskę, czy właśnie ją założył.

Gdy Europa jeszcze miała świadomość swoich chrześcijańskich korzeni, czas przebieranek był ściśle ograniczony nadejściem Środy Popielcowej. Karnawał zostanie w przyszłości zlikwidowany, żeby nie obrażać uczuć tych, którym post – nierozerwalnie z karnawałem związany – nie jest w smak. Na razie jednak taktyka jest inna: formuła szalonej zabawy i maskarady jest rozszerzana, zabawa się nie kończy, bo głupota, jak wiadomo, nie ma granic. Telewizyjna prezenterka spontanicznie wykrzykuje do tłumu zebranego w sylwestra na krakowskim Rynku: Musicie się teraz dobrze bawić! Oj, muszą, muszą. Nic dziwnego, że pewna maturzystka w innej telewizji odrzucając kolejne kandydatury na autorytety, wybrała w końcu piosenkarza. Dziś wieszczem zostaje rapujący rymopis, dawniej trzeba było napisać trzynastozgłoskowcem dwanaście ksiąg eposu. Chciałoby się wierzyć, że dziewczyna przebrała się i po wyjściu ze studia zdejmie kostium pozerstwa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy