Córki zabitych na kopalni Wujek podpisały apel o narodowe pojednanie. – To nie znaczy, że ja już biegnę z transparentem, że wszystkim zabójcom przebaczam, i że przed nimi klękam. Ale chcę rozmawiać – mówi Agnieszka Gzik-Pawlak, córka zastrzelonego w czwartym dniu stanu wojennego Ryszarda Gzika.
Przesłanie spod krzyża górników KWK „Wujek”:
Do Rodaków, Ludzi dobrej woli
Poruszeni wielkimi wy-darzeniami, spowodowanymi cierpieniem i śmiercią Ojca Świętego – Jana Pawła II, nie chcemy pozostać bez odpowiedzi na te dary łaski, które i nas obejmują. Nosimy, co prawda, rany stanu wojennego i śmierci naszych ojców i kolegów górników z kopalni „Wujek”, stale nie zrehabilitowanych przez nasze prawo, ale równocześnie głębiej odkrywamy w tych dniach porządek miłosierdzia, przekraczający ludzką sprawiedliwość.
Wiele powaśnionych stron zbliżyło się do siebie, wiele murów runęło. Liczni, zniechęceni aktualnymi trudnościami, uwierzyli, że jest nadzieja. Najdziwniejsze, że nie szukali jej poza sobą. Nikt w tych dniach nie podnosił jakichkolwiek roszczeń pod czyimkolwiek adresem. Odkrywaliśmy w sobie takie pokłady dobra, których wcześniej nie dostrzegaliśmy, w które aż trudno uwierzyć.
Stało się tak za sprawą jednego Człowieka, w którego żywot wpisały się najokrutniejsze totalitaryzmy minionego wieku, a On nie tylko nie znikczemniał z tego powodu, ale wyszlachetniał i stanął pod nimi, odnajdując się jako człowiek wolny, dzięki „Temu, który go umiłował”.
Trudności życia nie przeszkodziły Mu pozostać sobą, a wierność Bogu, Krzyżowi, Ewangelii oraz swojej Ojczyźnie doprowadziła Go aż na Stolicę Piotrową. Chociaż wiele razy już wcześniej porywał nas, głównie w czasie narodowych pielgrzymek, to dopiero ostatnie lata Jego życia, świadectwo Jego cierpienia i śmierci, powaliły nas na kolana.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się