Nowy numer 13/2024 Archiwum

Wędka lepsza od ryby

Mohammad Junus, tegoroczny laureat Pokojowej Nagrody Nobla pokazał, że nawet najbiedniejsi z biednych mogą pracować na rzecz własnego rozwoju.

Stara chińska przypowieść opowiada o żebraku, któremu ktoś dał rybę. Ryba została zjedzona i po kilku godzinach żebrak znowu był głodny. Następnego dnia ktoś podarował żebrakowi wędkę i nauczył go łowić. Odtąd żebrak nie wiedział, co to głód. Codziennie łowił ryby i przyrządzał sobie z nich posiłki, a z czasem zaczął nadmiar ryb sprzedawać. I tak, oprócz sytości, wędka zapewniła mu z czasem dach nad głową i pracę.

W dzisiejszym świecie rybą jest pomoc socjalna, a wędką kredyt, który możemy przeznaczyć na założenie własnej firmy albo osobisty rozwój, np. kurs komputerowy. Żeby dostać kredyt, trzeba być wypłacalnym, czyli posiadać stały dochód, gwarantujący spłatę należności wraz z odsetkami.

To zrozumiałe – wyliczając naszą zdolność kredytową, bank kieruje się ekonomicznym rachunkiem. Racjonalny rachunek banku ma jednak zasadniczą wadę: pozbawia wędki około dwóch miliardów ludzi na świecie.

Pół miliarda niezamożnych Europejczyków, Azjatów, mieszkańców obu Ameryk i Australii oraz półtora miliarda ludzi, którzy w krajach Trzeciego Świata żyją poniżej granicy skrajnej nędzy, czyli za mniej niż jednego dolara dziennie. Ci ludzie nie są wypłacalni, nie mają zdolności kredytowej.

Żyją w zamkniętych społecznościach, wsiach, na obrzeżach wielkich miast, utrzymują się z pracy fizycznej, drobnego rzemiosła, rolnictwa czy handlu. Kiedy brakuje im pieniędzy, zapożyczają się u lichwiarzy na procent tak wysoki, że spłacają go miesiącami.

To zamyka ich w zaklętym kręgu niewypłacalności i uniemożliwia stanięcie kiedykolwiek na własnych nogach. W Polsce w podobnej sytuacji są miliony rodzin utrzymujących się za 500–1000 zł miesięcznie, którym wystarcza na bieżące, choć mniej niż skromne życie.

Kiedy jednak pojawia się niespodziewany wydatek (choćby choroba), ludzie ci nie mają wielkiego wyboru: ponieważ kredytu nie udzieli im żaden bank, idą do lichwiarzy, pożyczających na 50–70 proc. miesięcznie, a później stają się niewolnikami własnych długów.

Czy mikrokredyty, upowszechnione przez tegorocznego pokojowego noblistę, mogłyby pomóc Polakom tak jak pomogły milionom ludzi w Trzecim Świecie?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy