Nowy numer 13/2024 Archiwum

Piotr Szlązak - ojciec na MAXA

- Jeśli chodzi o życie dziecka, trzeba sprawdzać milion razy to, co nam mówią inni. Uczyć się i kontrolować wszystko samemu - podkreśla Piotr Szlązak, który otrzymał nagrodę przyznawaną przez Inicjatywę Tato.Net. w kategorii "ojciec" za rok 2019.

Rodzice postanowili zabrać dziewczynkę na leczenie do Włoch. - Wiem, że tak naprawdę to ja sam jako ojciec jestem odpowiedzialny za życie mojego dziecka - przekonuje pan Piotr. Żeby wyjazd Marysi na leczenie do rzymskiej kliniki był możliwy, potrzebne były pieniądze. - Dzięki wsparciu wielu organizacji byliśmy w stanie stworzyć wokół naszej rodziny grupę, która nas wspierała - opowiada. - W sposób edukacyjny mówiliśmy o naszych przeżyciach, o chorobie naszego dziecka, jakie kroki podejmujemy w walce o życie i zdrowie córki. Z problemu, który nas dotknął, stworzyliśmy markę Kotek Marysi - moja córka bardzo lubi kotki. Zaplanowaliśmy wszystko po kolei, bo rodzic naprawdę jest w stanie zrobić dla dziecka wszystko - podkreśla zdecydowanie.

W chwili, gdy okazało się, że na Marysię czeka miejsce w klinice Bambino Gesù, ale potrzeba prawie 450 tys. zł, ruszyła zbiórka, w którą włączyli się ludzie znający Piotra i jego rodzinę, ale także zupełnie obce osoby. - Dzięki mediom udało nam się zdebyć w ciągu 26 godzin potrzebną sumę - opowiada P. Szlązak. - Zgłosił się też sponsor, który za 70 tys. zł ufundował Marysi przelot odrzutowcem z Lublina do Rzymu.

Marysia przeszła w Rzymie kilka operacji, wiele różnych zabiegów chirurgicznych, ciężką chemioterapię i długą rehabilitację. Ten czas spędzony we Włoszech był dla całej rodziny wyjątkowo cenny. - Przede wszystkim została zmieniona diagnoza z meduloblastomy anaplastycznej na desmoplastyczną, co tak naprawdę daje 80 proc. szans na wyleczenie - podkreśla tata dziewczynki. - Mieliśmy też tu okazję spotkać się osobiście z papieżem Franciszkiem, z pierwszą damą, a w naszym domu nocował o. Adam Szustak.

Marysia 8 listopada wróciła do Polski. Na tę chwilę wygrała walkę z nowotworem. Jednak tylko dlatego, że jej rodzice uparcie powtarzali sobie, że ich dziecko ma żyć. - Jeśli chodzi o życie dziecka, trzeba sprawdzać milion razy to, co nam mówią inni - podkreśla P. Szlązak. - Trzeba porównywać diagnozy, cały czas się uczyć, wszystko kontrolować i planować. Bo to my - rodzice, a nie lekarze - jesteśmy odpowiedzialni za życie naszych dzieci.

Przed Marysią jeszcze długa i kosztowna rehabilitacja. Każdy, kto chciałby ją wspomóc i przeczytać historię choroby dzielnej dziewczynki, może to zrobić przez stronę www.kotekmarysi.pl.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama