Nowy numer 13/2024 Archiwum

Koronka. Made in Poland

Faustina, Faustina– to imię nie znikało przez kilka dni z ust ludzi z całego świata. Apostołowie Bożego Miłosierdzia przyjechali do Łagiewnik z pięciu kontynentów. Wszyscy powtarzali to samo: Ej, Polacy, wy to macie szczęście...

Szaleństwo pod Tatrami
Na zielonej, skąpanej w jesiennej rosie łące pod słowackimi Niskimi Tatrami przykucnęła mała pustelnia. Ośmioro pustelników Miłosierdzia Bożego – kobiety i mężczyźni – wstaje w środku nocy, by przygotować się do Eucharystii – jedynego wspólnego punktu programu. Potem każdy odchodzi do swoich zajęć. Pracują w całkowitym milczeniu, a rozmawiają ze sobą jedynie raz w roku: w Białą Niedzielę – święto Miłosierdzia Bożego. Całkowicie powierzyli się Bożej Opatrzności. Żyją, ufając Bogu bezgranicznie, zrezygnowali nawet z wszelkiego wsparcia finansowego i ubezpieczeń. Prowadzą bardzo surowy tryb życia. Nie ma ciepłej wody i prądu. Skupili się na łące wokół źródła. Bije z niego czysta, orzeźwiająca woda. Ci, którzy trafili do pustelni, opowiadają, że zastali taki krajobraz, jak „15 minut po stworzeniu świata”.

Co ciekawe, pustelnicy zdecydowali się na takie życie po lekturze „Dzienniczka” siostry Faustyny. Ta książeczka obok Biblii jest jedyną lekturą, którą trzymają w swoich pustelniach. – Są radykalni, szaleni – opowiadał kapłan, który opiekuje się pustelnią. – Spotkanie z nimi przemieniło całe moje życie. Odmieniło totalnie moje kapłaństwo.

Uff, sjesta! Czas na Koronkę
– Godzina Miłosierdzia przyciąga do naszego kościoła wielu Włochów. Dlaczego? Bo w tym czasie w Italii jest sjesta. Sklepy i knajpki są zamknięte. Włosi mają chwilę na oddech, modlitwę. Coraz częściej modlą się za wstawiennictwem Faustyny – opowiada ks. Józef Bart z katowickiego Józefowca, który od lat animuje kult Miłosierdzia Bożego we Włoszech.

Jego kościół, pod wezwaniem Świętego Ducha, usytuowany niedaleko Bazyliki św. Piotra, przyciąga tłumy pielgrzymów z całego świata. Włosi upodobali go sobie i chętnie wstępują w nim w związki małżeńskie. – Ślub goni ślub – uśmiecha się ks. Bart. – Piątego dnia każdego miesiąca rusza barwna procesja z relikwiami Świętej. Wiele osób przystępuje wtedy do sakramentu pojednania. Spowiadają jezuici z pobliskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego. Tuż obok świątyni znajduje się szpital Świętego Ducha. Często przed obrazem Jezusa Miłosiernego modlą się ludzie schorowani albo nawet umierający. Słyszę, jak szepczą: „Gesu, confido in te” – zamyśla się ks. Bart.

Ja, Koziołek Matołek
Wielkie ożywienie kultu Miłosierdzia Bożego widać na Sri Lance. – U nas katolicy stanowią tylko sześcioprocentową mniejszość. Jesteśmy bardzo prześladowani przez buddyjskich mnichów – opowiadał kapłan z Cejlonu. – Ale przez ostatnie lata wyprosiliśmy już wiele łask za wstawiennictwem Faustyny. Wydaliśmy aż 90 tysięcy książeczek o Bożym Miłosierdziu, tysiąc kaset i ponad 30 tys. broszurek o spowiedzi. Efekt jest taki, że spowiadamy właściwie 24 godziny na dobę – śmieje się ksiądz z azjatyckiej wyspy.

Podobne ożywienie przeżywa również Korea. Tam katolicy budują właśnie wielkie sanktuarium Bożego Miłosierdzia. – Na Kostaryce od kilku lat święto Miłosierdzia Bożego uroczyście celebrowane jest we wszystkich kościołach państwa. W prawie wszystkich wisi już obraz miłosiernego Jezusa – dopowiada ks. Gonzales z Ameryki Łacińskiej. Bardzo wiele wydawanych przez niego broszur i książek wysyła się na Kubę.

Ojciec Bernardin, karmelita, który w indyjskim stanie Kerala opiekuje się prawie tysiącem dzieci porzuconych przez rodziny, chce, by każde z nich w przyszłości stało się apostołem Bożego Miłosierdzia. Pragnie, by w 2010 cały stan Kerala mówił „Jezu, ufam Tobie!”, a w 2020 czyniły to całe Indie. Osoby zaangażowane w Apostolski Ruch Bożego Miłosierdzia zakładają w parafiach wspólnoty modlitewne, drukują obrazki i książki oraz zabiegają o tłumaczenie „Dzienniczka” na ich języki ojczyste. – Jest bardzo wiele rozmaitych apostolatów Bożego Miłosierdzia, ale wszystkie pochodzą z jednego pnia: charyzmatu świętej Faustyny – opowiada siostra Elżbieta Siepak, przewodnicząca Stowarzyszenia Apostołów Bożego Miłosierdzia.

Świetnie pamiętam dyskusję towarzyszącą przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Większość zadawała sobie jedno pytanie: A co my będziemy z tego mieli? W gorących dyskusjach niknął cichy głos schorowanego Papieża, zadającego pytanie odwrotne: co Polska ma do zaoferowania współczesnej Europie? W Łagiewnikach znalazłem odpowiedź. Przypomniałem sobie cytowane przez Jana Pawła II zagadkowe zdanie z „Dzienniczka”: „Stąd wyjdzie iskra, która przygotuje świat na moje ostateczne przyjście”...

Wracałem z kongresu. Strzeliste wieże sanktuarium zamazały się w gęstej mgle. I nagle niespodziewanie dopadła mnie refleksja. Moje duchowe poszukiwania przypominają wędrówkę Koziołka Matołka. „Po szerokim szukam świecie tego, co jest bardzo blisko”.



Współpraca: KAI; Za: Gość Niedzielny 43/2005
« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza