Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Jazz band Dominika

Są nazywani psami Pana. Zrodzeni są z płaczu. Przyciągają tłumy ludzi. W czym tkwi sekret dominikańskiego duszpasterstwa?

Na walizkach
Do dziś dominikanie wyruszają w świat. Gdy młodzi Polacy zaczęli tłumnie wyjeżdżać na Zieloną Wyspę, w ślad za nimi ruszyli mnisi w białych habitach. – W Irlandii znalazło się około 150 tysięcy młodych Polaków – opowiada o. Marek Grubka. – Przychodzili do irlandzkich kościołów, ale zazwyczaj nie potrafili się w nich odnaleźć. I irlandzcy dominikanie, którzy sami przed laty, gdy mieszkańcy Zielonej Wyspy wyjeżdżali na emigrację, wysyłali za nimi swoich kapłanów, zaproponowali nam przyjazd. Przyjechaliśmy. Od początku założyliśmy sobie z ojcem Marcinem Lisakiem, że przyjeżdżamy tu przede wszystkim słuchać…

Słuchanie to ważna cecha dominikańskiej duchowości. Gdy przed tygodniem zapukaliśmy do klasztoru dominikanów w Tallinie, zastaliśmy o. Artura Modzelewskiego na słuchaniu wiadomości po estońsku. A to niezwykle trudny język. Zakonnik po kilkunastu latach spędzonych na Łotwie od półtora roku mieszka w stolicy Estonii. Uczy się słuchać. Nauka, studiowanie to również charyzmat braci św. Dominika. Podobno dominikanin, który nie studiuje dwie godziny dziennie, popełnia grzech śmiertelny – śmieje się o. Tomasz Kwiecień.

Poza schemat
– Postrzegamy religię jak za ciasny mundurek, niewygodne ubranko, obciążenie, system nakazów: muszę, powinienem. Muszę zachowywać przykazania, nie wolno mi kraść, muszę być wierny – martwi się o. Mirosław Pilśniak z warszawskiego klasztoru na ul. Freta. Dominikanie od lat znajdują nowe sposoby wykraczania poza te schematy. Wystarczy wymienić popularne rekolekcje w Hermanicach, tętniący życiem dom na Jamnej, czy ogromne spotkania nad Jeziorem Lednickim. Zrodzeni z przejmującego krzyku św. Dominika mnisi pamiętają też o tych, którzy kościoły omijali szerokim łukiem. W Krakowie ogromną popularnością cieszą się organizowane przez mnichów w białych habitach rekolekcje akademickie.

Prawdziwe tłumy ściągały szczególnie na spotkania dla niewierzących. „Kościół pękał w szwach i ojciec Tomasz Pawłowski bał się, że tłum »wierzących« nie zostawi miejsca właściwym adresatom – uśmiecha się Bogdan Sonik, eurodeputowany. – Opowiadano sobie wówczas następującą anegdotę. Strumyk młodych ludzi ciągnie do dominikanów, a w drzwiach stoi o. Tomasz i filtruje… Najsłodszym głosem pyta wchodzącego: A czy student aby wierzący? Jeśli nagabnięty dumnie i nieostrożnie potwierdzał: Ależ oczywiście, proszę ojca, to słyszał w odpowiedzi: Jakże się cieszę, to bardzo proszę pójść do franciszkanów, bliziutko, naprzeciwko”
« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza