Nowy numer 13/2024 Archiwum

Tak normalny, że aż święty

„Jak już bracia dominikanie (najbardziej złośliwy zakon świata) napisali tuż po jego śmierci, że umarł w opinii świętości, to to musiała być prawda” – śmieją się zakonnicy w białych habitach. Po śmierci o. Badeniego zabrali z jego celi dosłownie wszystko.

Dzisiaj… wieczorem… nastąpią… zaślubiny… z… Jezusem. Wszystko… przygotowane – wyszeptał 11 marca 2010 r. Bracia towarzyszący o. Joachimowi nie mieli wątpliwości: tak umierają święci. „Śmierć? Każdemu polecam!” – mówił im zresztą wcześniej z szelmowskim uśmiechem. Cytował Sztaudyngera: „Mistyk wystygł. Wynik? Cynik”, a przecież sam był mistykiem. Nie bał się wyszydzenia przez braci. Bez owijania w bawełnę opowiadał: „Niedawno nagle zjawiła mi się dusza, bardzo wyraźna, dokładnie wiem, kto to był, i prosiła, bym koniecznie w jej intencji odmówił część bolesną Różańca. Zrobiłem to i poszło mi całkiem dobrze. Nawet dość pobożnie odmówiłem. I ta dusza zniknęła”.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy