Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Mundialowy wstyd czy jednak niewstyd?

Przykro było oglądać pierwsze dwa mecze Polaków na mundialu. Ale czy napawdę powinniśmy być bezlitośni w krytyce reprezentacji?

Biało-Czerwoni przegrali drugi z rzędu mecz, ulegli Kolumbii po bardzo słabej grze i już po dwóch pierwszych spotkaniach - jako jedna z pierwszych drużyn - pożegnali się z mistrzostwami świata. Został nam tradycyjny, trzeci mecz o honor. Z oglądania gry Polaków kibice nie mieli na tym turnieju żadnej radości (chyba że kibice rywali). Wstyd, zawód, rozczarowanie, klęska, kompromitacja i jeszcze kilka podobnych określeń odmienialiśmy po meczu z Kolumbią przez wszystkie przypadki. 

To, że zagrali fatalnie z Kolumbią, to fakt, jednak kiedy Lewandowskiego i spółkę krytykują za bylejakość i niegodne reprezentowanie Polski byli reprezentanci, którzy w swoich czasach gry z orzełkiem nigdy nie zakwalifikowali się do żadnego dużego turnieju, to jednak jest to zjawisko dość żenujące. Bo na klęskę na rosyjskich boiskach trzeba spojrzeć z właściwej perspektywy. Fatalny mundial 2018 nie przekreśla tego, że drużyna narodowa kierowana przez Nawałkę osiągnęła najwięcej od czasów mundialu 1982. Nie tylko zakwalifikowała się na oba wielkie turnieje, do których przygotowywał ją ten selekcjoner. W mistrzostwach Europy zaszli dalej niż orły Górskiego, awansując do ćwierćfinału i odpadając dopiero po rzutach karnych z przyszłym mistrzem Europy. Tak, gra w Rosji to totalna klapa, a styl, jaki pokazali Biało-Czerwoni, po prostu przynosi wstyd. Ale skala tego wstydu wynika z tego, że właśnie kadra Nawałki już COŚ ZNACZĄCEGO osiągnęła - np ćwierćfinał ostatniego eEuro - przez co poprzeczka oczekiwań była podniesiona wysoko. Z tego powodu nadzieje były znacznie większe niż w przypadku kadry Engela czy innego Janasa. Oczywiście nie chodzi o usprawiedliwianie fatalnej gry, błędnych decyzji czy złego (?) przygotowania. Ale aby wyciągnąć wnioski i zrobić po tym turnieju krok naprzód, trzeba pozwolić, by emocje opadły. Zdiagnozować realne problemy, a nie zarzucać, że piłkarze grają w reklamach. Sorry, Cristiano Ronaldo nie gra? Spojrzeć uczciwie, w jakim miejscu dziś znajduje się reprezentacja Polski. I chociaż jest to miejsce dalekie od światowej elity, to jednak mamy solidny fundament. W tej drużynie są nie tylko 30-letnie gwiazdy światowego formatu, ale też młodzi, dobrze zapowiadający się zawodnicy, grający w najlepszych ligach Europy. To zupełnie inne miejsce niż to, w którym była kadra po mundialu 2002 czy 2006 r. Problemem jest, że wielu z nich nie występuje w swoich klubach w podstawowej jedenastce. Być może teraz czeka nas zmiana pokoleniowa, być może na najbliższych wielkich turniejach nas zabraknie. Ale młode pokolenie polskich piłkarzy widziało swoją reprezentację na wielkich turniejach, przeżywało piękne chwile podczas Euro 2016. To jest motywacja, jakiej moje pokolenie w tym okresie życia nigdy nie doświadczyło.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.

Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera