Nowy numer 15/2024 Archiwum

Ognia!

O uwielbieniu przez łzy 
i ogniu, którego nikt nie jest w stanie zgasić, z Grzegorzem Głuchem rozmawia Marcin Jakimowicz
.

Trzeba – jak podpowiadał św. Tomasz – „robić dobrze dobro”?


Tak! Zauważyłem prostą rzecz. Twórcy IHOP-u przejęli się słowami Modlitwy Pańskiej. I modlą się, „by na ziemi było tak jak w niebie”. Dorośli, dzieci przebywają w Bożej chwale, nasiąkają nią, by wyjść na ulice i przemieniać ten skażony przekleństwem świat. Zapewniam cię, to nie teoria. Widziałem ich twarze. Rozjaśnione, przemienione. To był dla mnie znak, co może zrobić z nami uwielbienie.


Przy „Ojcze nasz”, stawiamy zbyt długą pauzę między słowami: „Bądź wola Twoja (tu długi oddech), jako w niebie, tak i na ziemi”. A zwrot „bądź wola Twoja” to jedynie pierwsza część cytatu. Jezus wołał: „Niech Twoja wola spełnia się na ziemi tak jak w niebie”, czyli „Niech na ziemi będzie tak jak niebie”. 


A my działamy często odwrotnie. Wypowiadamy słowa „bądź wola Twoja” jako zgodę na nieszczęście, a nie na uzdrowienie. Skrajną postacią tego czarnego scenariusza są napisy, które widzę na cmentarzach: „Bóg tak chciał”. Już słyszę ten tembr głosu wypowiadającego tę formułkę. Drugie doświadczenie IHOP-u? Płacz mężczyzn. Pamiętam konferencję o św. Piotrze. O tym, że po zdradzie, ucieczce spod krzyża nie potrafił pozbyć się poczucia wstydu. Spotyka Zmartwychwstałego i nie potrafi przyjąć, że jest bezinteresownie kochany. Prelegent, opowiadając o Piotrze, który w łodzi ujrzał Jezusa, powiedział: „A może on rzucił się w morze nie po to, by płynąć w stronę Mistrza, ale by od Niego uciekać?”.


To mocny biblijny opis: Piotr „ubrał się i skoczył do wody”. Absurdalne zachowanie, bo przecież powinien rozebrać się przed zanurkowaniem w fale. Ubrał się, jakby wstydząc się przed
Jezusem swej nagości, bezbronności. 


Myślę, że bardzo zmagał się z poczuciem palącego wstydu, porażki. Jezus zapytał: „Macie coś do jedzenia?”, a Piotr od razu rzucił się, by wyciągać samemu sieci pełne ryb. Tak jakby chciał pokazać: „Jezu, możesz na mnie wciąż liczyć, jestem użyteczny”. Poruszyło mnie to słowo, bo trafiłem za ocean w chwili skrajnego zawstydzenia swoim życiem. I spotkałem Jezusa, który pozwalał mi dobić do dna mojego wstydu, po czym zdjął go ze mnie, ściągnął…


Pytał: „Grzegorzu, kochasz Mnie?”. „Tak. Ale pamiętasz: uciekłem”. „Kochasz?” „Tak, ale przeżywam ogromny kryzys”. „Kochasz?”


Skąd ja znam ten mechanizm. (śmiech) Jezus pyta jedynie o miłość. 35 proc. opisów ewangelicznych to historie uzdrowień. Przecież On, podchodząc do tych ludzi, nie sprawdzał metryk, nie pytał o to, czy zaliczyli neokatechumenalne skrutinium czy kurs „Filip”.


Czy kupili płytę Gospel Rain i zaprenumerowali „Gościa Niedzielnego”…


On uzdrawiał ich bez tej rozmowy wstępnej. On po prostu tak kocha. Zabiera dogłębne poczucie palącego wstydu, które zżera cię od środka. Jak mógłbym Go nie uwielbiać?

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza