Czuwaj ze Mną. Ogólnodostępna, całodobowa adoracja Najświętszego Sakramentu

Przemysław Kucharczak Przemysław Kucharczak

|

02.05.2024 00:00 GN 18/2024

publikacja 02.05.2024 00:00

Zaskakująco szybko rośnie w Polsce liczba miejsc, gdzie można adorować Jezusa w Najświętszym Sakramencie – przez cały dzień, przez jedną noc w miesiącu lub w tygodniu, a nawet 24/7.

Czuwaj ze Mną. Ogólnodostępna, całodobowa adoracja Najświętszego Sakramentu istockphoto

Na niedzielne Msze przychodzi nad Wisłą coraz mniej ludzi, całe klasy w szkołach średnich rezygnują z lekcji religii, wydaje się, że wiara jest w odwrocie. Można by przypuszczać, że piękna, ale trudna modlitwa, jaką jest adoracja, też będzie powoli zanikać. Jest jednak zupełnie na odwrót. Liczba miejsc, gdzie każdy może wejść, uklęknąć i – nawet bez słów – wpatrywać się w Jezusa, w ostatnich latach gwałtownie w Polsce rośnie.

Pierwsza ogólnodostępna przez całą dobę wieczysta adoracja ruszyła w 1987 roku w warszawskiej parafii św. Józefa na Kole. – Po 25 latach, w 2012 roku, w całym kraju było już 10 takich miejsc. W ciągu następnej dekady ta liczba jeszcze się zwielokrotniła: w 2022 r. naliczyliśmy ich już 38! Dzisiaj takich ośrodków jest ponad 40 – mówi ks. Bolesław Szewc, od 16 lat opiekun wieczystej adoracji w parafii na Kole.

Nie ma schematu

Często adoracja jest wprowadzana z inicjatywy świeckich, którzy bardzo chcą w ten sposób się modlić i przychodzą z tym do swoich proboszczów. Czasem odbywa się to jeszcze z innej strony. Ks. Szewc zauważył, że nie ma jednego schematu rozpoczęcia stałej adoracji. Łączy je tylko to, że są inicjatywami oddolnymi. – Geneza każdej z nich jest inna. To dla mnie znak, że nie jest to żadna organizacja, żaden ruch. Źródłem jest Pan Jezus Eucharystyczny i wiara tych ludzi, którzy w sposób niezwiązany ze sobą podejmują tę inicjatywę. To działanie Ducha Świętego – uważa.

Podaje przykład Tarnobrzegu-Serbinowa, gdzie proboszczem i budowniczym kościoła od końca lat 70. XX wieku był ks. Michał Józefczyk. – To wybitna postać, zmarł w opinii świętości. Wierzył w to, że adoracja jest podstawą dla budowania tej parafii. Dzięki niemu do dzisiaj ta modlitwa w Serbinowie jest podzielona na osiedla, bloki i klatki! To jedyny taki przypadek, jaki znam. Również przy okazji budowy parafii zaczęła się stała adoracja w parafii w Wyszkowie – wylicza.

Co znowu wymyślają

W parafii św. Ludwika w Katowicach-Panewnikach adoracja dzienna trwa od wielu lat. W 2013 r. do proboszcza przyszli świeccy z prośbą o rozszerzenie jej na jedną noc w tygodniu. Ojciec Alan, franciszkanin, z początku nie zareagował z entuzjazmem. „Przyszły kobiety, a ja myślę: »Co znowu wymyślają… Ale skoro chcą się modlić, to jak im powiem, że nie?«” – mówił ze śmiechem „Gościowi” krótko po tamtym spotkaniu. Był sceptyczny ze względu na problemy techniczne, które przy tej okazji trzeba było rozwiązać. Okazało się jednak, że świeccy mieli już przemyślane gotowe – i sensowne – rozwiązania. Była też lista ludzi, którzy zadeklarowali się na nocny dyżur przed wystawionym w monstrancji Chrystusem. „Ich propozycja nie dawała mi spokoju, cały czas za mną chodziła. Kiedy później przeczytałem w ich kronice, jak one ten pomysł przed przyjściem do mnie przemodliły, ile w tej intencji poświęciły Mszy św. i adoracji, to przestało mnie dziwić, dlaczego tak to na mnie zadziałało… Widać to już Duch Święty nie dawał mi spokoju” – stwierdził ojciec Alan.

Problemy techniczne zostały przezwyciężone i adoracja ruszyła. Ludzi chętnych do podjęcia stałych dyżurów tak szybko przybywało, że została rozszerzona na drugą i na trzecią noc w tygodniu, a wreszcie stała się wieczysta. Za grafik dyżurów odpowiadają świeccy.

Odnowa w pandemii

W kościele św. Józefa na Kole w Warszawie ideę rozszerzenia adoracji na całą dobę rzucił rekolekcjonista, dziś już nieżyjący ks. Krzysztof Małachowski. Parafianie, wśród których było wielu ludzi gotowych do działania, też sami zorganizowali dyżury. – Po trzydziestu latach widać jednak było, że grono adorujących się starzeje, ludzi ubywa. Na modlitwę zawsze przychodziło u nas bardzo dużo młodzieży, tyle że ci młodzi nie chcieli się deklarować na dyżury adoracyjne – relacjonuje ks. Szewc. – Gdy w 2020 r. przyszła pandemia, zaapelowaliśmy do nich, żeby pomogli ocalić adorację. Efekt: przyszło ponad sto osób! Dzięki mobilizacji młodych w pandemii na naszej adoracji wymieniły się pokolenia – mówi.

Drugie w Polsce ogólnodostępne miejsce wieczystej adoracji powstało w 1994 r. w Białymstoku. Proboszczowi parafii Ducha Świętego, ks. Stanisławowi Andrukiewiczowi, pomysł podsunęła mieszkanka USA, Stefania Chasse. Dzięki temu w dolnej części probostwa powstała kaplica pod wezwaniem Męczenników Polskich. Zgłosiło się około 400 osób chętnych do podjęcia dyżurów.

W 1998 r. nieustającą adorację zaczęła parafia NMP Królowej Apostołów w Ełku – a potem ruszyła lawina. Dołączyły Częstochowa, Łodź, Kraków-Łagiewniki i szereg innych miejscowości. – To narasta. Od 2018 r. powstaje już po kilka takich miejsc rocznie – mówi ks. Bolesław Szewc. Zauważa, że akurat tu zjawisko polaryzacji przynosi coś pozytywnego. – Dzisiaj bycie chrześcijaninem nie jest tytułem do chwały. Dlatego w Kościele powoli zostają już tylko ci, którzy są przekonani. To wąska grupa, ale skłonna do zaangażowania – wskazuje.

Totalne wyciszenie

Zdarza się czasami, że adoracja trwa gdzieś nieustannie, ale nie przez całą dobę jest ogólnodostępna. Tak bywa w ponad dziesięciu żeńskich klasztorach czy w kościele św. Marii Magdaleny w Tychach. W tej ostatniej aż 370 osób regularnie, o stałych godzinach, adoruje Jezusa w nocy. Ze względów bezpieczeństwa drzwi świątyni są tam od pewnego czasu zamykane na noc.

W 2017 r. pani Agnieszka zapytała oblatów prowadzących parafię w Katowicach-Koszutce, czy mogłaby modlić się przed Najświętszym Sakramentem w nocy z piątku na sobotę. Ta  łoda kobieta odczuwała wielkie pragnienie adoracji. Brakowało jej choć jednej nocy w tygodniu – jak powiedziała – „takiego totalnego wyciszenia się”. Noc, kiedy miasto śpi, takie wyciszenie ułatwia. „Możecie mnie nawet zamknąć na noc w kościele” – zaproponowała.

Ówczesny proboszcz, ojciec Bartosz Madejski, zgodził się. W czasie rozmowy z Agnieszką stwierdził, że skoro ona i tak będzie tej nocy czuwać w kościele, to po co go zamykać. A może jeszcze ktoś będzie chciał przyjść się pomodlić? Oblaci wspomnieli więc o możliwości nocnego adorowania Pana w ogłoszeniach parafialnych. Nie było żadnych plakatów ani telefonicznego mobilizowania znajomych. A jednak – ku zdumieniu wszystkich – katowiczanie na to ogłoszenie odpowiedzieli. Przez całą noc do kościoła na Koszutce przychodzili ludzie. Wielu wpadało na godzinę, inni na dłużej. I tak już zostało. Dziś można tu adorować Jezusa w każdą noc z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę. Korzystają z tego ludzie z całego śródmieścia Katowic. Zwłaszcza do północy kaplica jest wypełniona. Trwa też codzienna adoracja w ciągu dnia, aż do 22.00.

Hałaśliwy świat

Niektórzy sądzą, że na adoracji trzeba zarzucać Jezusa modlitwami: koronką, Różańcem, litaniami… Wielu z czasem zaczyna doceniać najprostszą formę spotkania z Bogiem: kiedy zwyczajnie patrzysz w ciszy na Niego i pozwalasz, żeby On patrzył na ciebie. Modlący zanurzają się wtedy w ciszy. – Na co dzień żyjemy w hałaśliwym świecie, pełnym obrazów. Ta cisza, w której trwamy w Bożej obecności, daje nam wytchnienie. Można w niej wreszcie usłyszeć siebie, swoje sumienie, swoje pragnienia. I można rzeczywiście nawiązać żywą relację z Panem Jezusem, który jest i patrzy na nas – zauważa Barbara Mrozek, zaangażowana w stałą adorację.

Ks. Bolesław Szewc dodaje: – Dla mnie adoracja najbardziej owocna jest wtedy, kiedy pojawia się w moim życiu taki stan bezradności. A jest dużo okazji do tego, żebym nie wiedział, co dalej robić, do kogo się odwołać. Wtedy po prostu idę do Pana Jezusa i On to po swojemu jakoś ustawia. Pojawia się nowa perspektywa, sprawy się rozwiązują.

Uczestnicy adoracji często ze zdziwieniem zauważają, że jeśli w natłoku swoich zajęć na przekór wszystkiemu idą na adorację, doświadczają… rozmnożenia czasu. Nie tylko dają radę zdążyć ze swoimi obowiązkami, ale jeszcze zostaje im czas na odpoczynek. Twierdzą też, że po godzinie nocnej adoracji następnego dnia wcale nie brakuje im snu. Co nie zmienia faktu, że w środku nocy bardzo trudno jest wstać na adorację. To jest z ich strony dużą ofiarą. – Myślę, że to dla Pana Jezusa miłe, jeżeli człowiek odda swój sen z miłości do Niego. Każdego do tego zachęcam – mówi Krystian, emerytowany górnik.

Mamusiu, usiądź

Wielu ludzi w czasie swojej godziny adoracji wycisza się i otwiera na Boga. Czasami przychodzą wtedy różne natchnienia. Aleksandra z Panewnik, która modliła się o dziecko dla bezdzietnych syna i synowej, w czasie jednej z adoracji niespodziewanie doznała silnego przekonania, że została wysłuchana. – Zszokowana mówię: „Co ja tu sobie wymyślam?”. Ale już nie umiałam dalej modlić się o ciążę dla synowej, tak jakby tę modlitwę coś mi odrzucało… Odczułam, że mam dziękować, bo synowa już jest w ciąży, i że niczym mam się nie przejmować. Więc od tej pory już tylko prosiłam, żeby się urodziło zdrowe dziecko – wspomina. Po dwóch miesiącach Wojtek z Anią przylecieli z Irlandii. Powiedzieli: „Mamusiu, usiądź sobie” i oznajmili, że synowa jest w drugim miesiącu ciąży. – Ja na to tylko się uśmiechnęłam. Oni: „Jak to, nie cieszysz się?”. A ja: „Cieszę się bardzo, ale po prostu wiem to już od dwóch miesięcy” – mówi. Po Róży przyszli na świat jeszcze czterej jej bracia: Jakub, Emil, Józef i urodzony niespełna pół roku temu Dawid. – Wszystkie dzieci są zdrowe, radosne, wychowywane w wierze katolickiej, choć mieszkają za granicą, w Irlandii – mówi Aleksandra.

Kroniki miejsc, gdzie trwa wieczysta adoracja, są pełne podobnych świadectw.

Aplikacja dla adorujących

Wielu nigdy nie doświadcza na adoracji żadnych nadzwyczajności. Najważniejsze jest jednak bycie z Bogiem i karmienie się Jego obecnością.

W 2020 r. ruszyła całodobowa adoracja w kaplicy kościoła św. Jana Kantego w Legionowie. Ewelina Staniec, żona i matka dwóch synów, była jedną z osób zaangażowanych w jej uruchomienie. – Adoracja to przebywanie z Kimś, kto najbardziej mnie rozumie i zna – mówi. W kaplicy adoracji siedzi z Jezusem, milczy z Nim, słucha Go. Nieraz dostaje wtedy odpowiedzi na swoje pytania, dotyczące zwykłych, codziennych spraw, jak zapisanie dziecka do tej czy innej szkoły. – Często w kaplicy nic nie usłyszę, nie dostaję żadnego światła, ale jak wyjdę na zewnątrz, nagle przychodzą maile i SMS-y, które są jakby namacalną odpowiedzią na modlitwę – zauważa.

Ewelina przy okazji wyjazdów korzysta też z adoracji w różnych innych miejscach. Kilka razy jednak natknęła się wtedy na zamknięte drzwi do kościołów, bo okazywało się, że zmieniły się godziny Eucharystii i adoracji. Wraz ze swoją wspólnotą „Adoracja w drodze” przygotowuje więc dzisiaj specjalną aplikację na telefon. Ma ona ułatwić znalezienie najbliższego miejsca, gdzie akurat – o konkretnej porze dnia lub nocy – trwa adoracja w ciszy. – Na mapie będą zaznaczone: punkt, gdzie stoję, najbliższe miejsce adoracji i trasa dojścia lub dojazdu – mówi. – Powoli dodajemy miejsca adoracji na mapkę na naszej stronie adoracjawdrodze.pl. Mamy już wpisanych 206 takich punktów. Natomiast aplikacja na telefon powinna być gotowa za około rok – zapowiada.

A co z ludźmi, którzy przez chorobę, niepełnosprawność czy z jakiegokolwiek innego powodu nie mogą pojechać na adorację osobiście, a czują pragnienie wytrwałego wpatrywania się w Jezusa? Propozycję ma dla nich telewizja EWTN. W serwisie YouTube prowadzi ona transmisję na żywo z kaplicy adoracji w Niepokalanowie. W każdej chwili w zwykłe dni korzysta z niej od 600 do 800 osób jednocześnie.

II Kongres Wieczystej Adoracji

Odbędzie się od 10 do 12 maja 2024 r. we Wrocławiu. Jest otwarty dla wszystkich. Szczegóły na stronie: ewtn.pl.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.