Zakorzenieni w naturze. Czy bushcraft jest dla każdego?

Katarzyna Widera-Podsiadło

|

GN 17/2024

publikacja 25.04.2024 00:00

W Tajlandii uciekali przed słoniem, w Malezji walczyli z małpami, z morza uciekali przed śmiertelnie groźnym wężem koralowym. Przywykli do przygód, dlatego bushcraft w polskich lasach jest dla nich bajecznie bezpieczny.

Anna i Ryszard Krawcowie z synami. Anna i Ryszard Krawcowie z synami.
archiwum rodzinne

To było jeszcze normalne dzieciństwo. Nieosaczone komputerami, mediami społecznościowymi. Wtedy każdy dzień sprzyjał wszechstronnemu rozwojowi dziecka. Ryszard Krawiec, który urodził się w podkarpackiej wsi, żył w zgodzie z naturą, rytm jego dnia wyznaczało wschodzące słońce, zabawy kreowane były tym, co znalazł w lesie, w polu, nad rzeką, a jedzenie poza domem znajdowało się wszędzie dookoła, tam, gdzie coś rosło, dojrzewało. – Wyskrobywałem skamieniałe muszle, obserwowałem ptaki, poznawałem rośliny i zwierzęta. Cieszyłem się naturą – wspomina z nutą nostalgii.

Była też zwyczajna w tamtym czasie literatura, klasyka chłopięcych lat dziecięcych: bohaterami byli mężczyźni, z których można było czerpać wzór, a wydarzenia, dziejące się w czasach odległych, prawie baśniowych, pobudzały umysł do fantazjowania. Dlatego w Ryszardzie nigdy nie zaginął duch chłopca – ale nie dziecka nieporadnego, lecz dorastającego młodzieńca, który chce się zmagać z wyzwaniami świata. Wiele lat temu oddał się rekonstrukcjom historycznym sięgającym do średniowiecza i to był dobry wybór. Bo na jednym z takich wyjazdów poznał swoją przyszłą żonę.

Branka czy wybranka?

Anna i Ryszard bardzo szybko odkryli, że pasują do siebie. Ona wychowana na książkach przygodowych, których bohaterowie mierzyli się z niedogodnościami, chętnie towarzy szyła mężowi w jego historycznych podróżach. A uczucie, jak to uczucie: kiedy mężczyzna z mieczem w dłoni wygrywa historyczne pojedynki, to które niewieście serce by się nie poruszyło? Jeśli jeszcze mężczyzna to osiłek prawie dwumetrowego wzrostu, to już na pewno branką być nie trzeba, każda białogłowa zakochałaby się bez pamięci.

– Nigdy nie przygotowywaliśmy jakoś specjalnie naszych wędrówek. Był cel, który zamierzaliśmy osiągnąć, całą resztę po prostu przeżywaliśmy – Ryszard nie boi się podróży w nieznane, bo uważa, że tylko w dużych miastach ze strony ludzi może go spotkać coś złego. A co niby miałoby się wydarzyć w lesie lub gdzieś na wsi? Ania przypomina sobie sytuację, kiedy wracali stopem z Bułgarii. Na Węgrzech znaleźli się wieczorem, było już ciemno. Zanocowali więc gdziekolwiek. Kiedy rano obudzili się, okazało się, że śpią na polu, na którym zasadzone były jakieś warzywa. Przyszli miejscowi, którzy chcieli plewić te grządki. – Ich miny wskazywały na duże niezadowolenie, pewnie myśleli, że jesteśmy złodziejami. Wytłumaczyliśmy im na migi, że tylko chcieliśmy się przespać.

Dużo groźniejsza podczas ich wędrówek okazała się przyroda. Do dziś pamiętają, jak uciekali przed dzikim słoniem w Tajlandii. – Właściwie trudno się mu dziwić – mówi Anna. – To była słonica, która prowadziła swoje młode. Każda matka tak by się zachowała w sytuacji zagrożenia.

Na malezyjskiej plaży walczyli z małpami, a na jednej z raf koralowych Ryszard ewakuował się z morza po tym, jak koło niego wychylił się z wody jadowity wąż.

Jak w złym śnie

Kiedy na świecie 8 lat temu pojawił się ich pierwszy syn, wiedzieli, że choć pewne rzeczy będą wyglądały inaczej, to ze swojego stylu życia nie zrezygnują. Kiedy miał pół roku, pojechali na pierwszą rekonstrukcję historyczną. Okazało się, że wszystko można zorganizować tak, by z dzieckiem znaleźć się w najróżniejszych sytuacjach życiowych. – To, co było naprawdę trudne, to fakt, że dziecko bardzo szybko rośnie, dlatego dosyć często musieliśmy zmieniać jego historyczne stroje, ponieważ z nich wyrastał – mówi Anna. Jednak i z tym sobie poradziła, więc gdy pojawiło się drugie dziecko, dziś trzylatek, nie widziała już żadnych problemów. Natura, biwakowanie, sytuacje, w których są z daleka od cywilizacji, nie są dla nich szczególnym wyzwaniem. Widzą, jak świetnie rozwijają się dzieci, które mają kontakt z naturą. – Starszy wspinał się ze mną w jaskiniach, nurkował w morzu, a młodszy już się do jaskiń wyrywa – podkreśla Ryszard. Nie będzie mu tego zabraniał.

W zeszłym roku pierwszy raz w życiu postanowili pojechać na wczasy typu all inclusive. Wybrali Kretę. Dla obojga to był dramat jak z najgorszych snów. Ryszard uwielbia przygody, tydzień czasu za stołem i na basenie był dla niego prawdziwym wyzwaniem. Dlatego bardzo szybko wynajęli samochód i choć trochę pozwiedzali wyspę. – Nie ma nic piękniejszego niż kontakt z naturą, nic bardziej nie pobudzi dziecka do kreatywności niż to, co znajdzie w lesie i co będzie mogło zamienić w zabawkę – opowiadają. Ryszard przypomina sobie, jak niedawno byli w lesie, gdzie leżało zwalone drzewo. Kiedy pokazał je chłopakom i powiedział, że to jest ich plac zabaw, przez kolejne pół godziny nie potrafił ich stamtąd zabrać. Chłopcy wspaniale się bawili.

Zakorzenieni w naturze. Czy bushcraft jest dla każdego?   www.swiatoslav.blogspot.com

Da się przeżyć!

Czy przeżyliby tydzień w lesie, korzystając tylko z tego, co tam znajdą? – Przez tydzień można w ogóle nie jeść i człowiek będzie żył, ale gdyby trzeba było żyć z tego, co znajdzie się w lesie, to pewnie my, dorośli, dalibyśmy radę, troszeczkę gorzej mogłoby być z dziećmi – mówią. Ryszard przypomina sobie, jak jakiś czas temu na Bornholmie w lesie znalazł grzyby, uszaki bzowe, dołożył do nich czosnek niedźwiedzi, jasnotę purpurową i dziki szczypiorek. Smaczne to nie było, ale w brzuchu już nie burczało z głodu.

Czy bushcraft jest dla każdego? Uważają, że tak, zwłaszcza że w dzisiejszych czasach wspaniałe możliwości noclegowe w terenie proponują Lasy Państwowe, które udostępniają wyznaczone obszary chętnym. Oczywiście należy sprawdzić najpierw, czy będzie tam można rozpalić ognisko, bo nie wszędzie jest to dozwolone. Krawcowie mają wiele pomysłów na posiłki z tego, co znajdziemy w dziczy.

Jak przygotować się do takiej wyprawy? Ryszard nie ma wątpliwości, że pogoda jest najważniejsza, dlatego jeśli zapowiadane są silne wiatry, to lepiej się do lasu nie wybierać. Warto wziąć typowy sprzęt turystyczny, ale też na przykład hamaki. Odpowiednie ubranie, a więc długie spodnie, najlepiej wpuszczone w skarpety i bluza z długim rękawem, to przede wszystkim ochrona przed kleszczami. Oczywiście jeżeli chcemy gotować, sprzęt trzeba zabrać ze sobą. Ryszard uważa, że wieczorem, kiedy rozpalimy ognisko i rozłożymy się z planszówką, dzieciom utkwi w sercach atmosfera tej chwili. Co nam to da? Anna jednym tchem wymienia: odprężenie, oderwanie się od codziennej rzeczywistości, a dzieci będą ćwiczyły ciało, zmysły, pewność siebie. Dlatego Anna i Ryszard na portalu społecznościowym stworzyli profil leśnych rodzin, który, choć nowy, już ma 2 tysiące sympatyków. Zamieszczamy kilka ich przepisów na leśne dania.

Zakorzenieni w naturze. Czy bushcraft jest dla każdego?   www.swiatoslav.blogspot.com
Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.