Krok w stronę śmierci. Co dalej z ustawami rozszerzającymi prawo do aborcji?

Bogumił  Łoziński Bogumił Łoziński

|

GN 16/2024

publikacja 18.04.2024 00:00

Projekty ustaw rozszerzających prawo do aborcji przeszły w Sejmie pierwsze czytanie, jednak mają małe szanse na wejście w życie. Przynajmniej do końca kadencji prezydenta Andrzeja Dudy.

Krok w stronę śmierci. Co dalej z ustawami rozszerzającymi prawo do aborcji? Radek Pietruszka /pap

To, co stało się w polskim Sejmie 12 kwietnia, było krokiem w stronę cywilizacji śmierci. Wszystkie ustawy też są niezgodne z polską konstytucją, choć, jak się nieustannie przekonujemy, łamanie prawa przez polityków staje się standardem. W tej sytuacji nadzieją na ich zatrzymanie jest prezydenckie weto.

Chadecka kotwica puściła

Wśród rozpatrywanych przez posłów projektów dwa – jeden autorstwa Lewicy, a drugi KO – przewidują m.in. prawo do nieograniczonej aborcji do 12. tygodnia życia dziecka (tzw. aborcja na życzenie), a także przywrócenie prawa do aborcji dzieci chorych (tzw. aborcja eugeniczna). Także projekt Trzeciej Drogi przewiduje przywrócenie prawa do aborcji eugenicznej. Czwarta propozycja, Lewicy, sprowadza się do zlikwidowania art. 152 Kodeksu karnego, który zakłada kary dla osób dokonujących aborcji (trzeba podkreślić, że wbrew lewicowej propagandzie karze nie podlega kobieta).

Przed głosowaniem nad projektami przeważał pogląd, że tylko propozycja Trzeciej Drogi ma szanse na przejście pierwszego czytania, gdyż prawo pozwalające na zabijanie nienarodzonych dzieci bez ograniczeń w tym Sejmie nie zdobędzie poparcia większości. Opinia ta opierała się na przekonaniu, że posłowie klubu PiS (189 osób) i Konfederacji (18) oraz część PSL (32) zagłosują przeciwko projektom Lewicy i KO. PiS z Konfederacją ma 207 posłów, do większości 231 głosów potrzeba było 24, a więc było to możliwe. Tym bardziej że część PSL otwarcie deklarowała sprzeciw wobec projektów koalicjantów, odwołując się do wartości chrześcijańskich, gdyż partia ta często prezentuje się jako chadecka. Można było też liczyć na głosy koła Kukiz’15 (3). Wszystkie te rachuby okazały się chybione, a poparcie przyszło z zupełnie nieoczekiwanych stron.

W trakcie debaty sejmowej wnioskowano o odrzucenie wszystkich projektów. Jako pierwszy został poddany pod głosowanie projekt Lewicy, znoszący kary za dokonanie aborcji. Za jego odrzuceniem głosowali posłowie PiS, Konfederacji oraz Kukiz’15, i tylko siedmiu z PSL. Pozostali ludowcy albo sprzeciwili się odrzuceniu (10), albo wstrzymali się od głosu (15), co w tym przypadku oznacza poparcie projektu. W efekcie na 442 uczestniczących w posiedzeniu za odrzuceniem było 204, przeciw 223, wstrzymało się 15, a 15 nie głosowało. Żadna z pozostałych trzech ustaw nie została odrzucona, przy czym głosowania na projekty Lewicy i KO miały podobny wynik jak pierwsze, co pokazuje, że „chadecka kotwica”, jaką mieli być ludowcy, zawiodła.

PiS nagle za kompromisem

Nieoczekiwanym rezultatem zakończyło się głosowanie nad projektem Trzeciej Drogi przywracającym aborcję eugeniczną. Nie został odrzucony, ale zaskoczeniem był fakt, że przeciwko odrzuceniu było także czterech posłów PiS, a aż 21 się wstrzymało (m.in. Jarosław Kaczyński), więc w praktyce go poparło. Co więcej, PiS zgłosił wniosek o odrzucenie tylko trzech pozostałych projektów, a w przypadku Trzeciej Drogi głosowano nad wnioskiem Konfederacji. Ośmioro posłów PiS było nieobecnych, więc jedynie 156 polityków tego klubu opowiedziało się za utrzymaniem zakazu aborcji eugenicznej.

Z wypowiedzi liderów PiS wynika, że nie był to przypadek. Prezes Kaczyński stwierdził, że najbliższy jest mu projekt Trzeciej Drogi, ale wymaga on zmiany konstytucji. – Uważam, że gdyby doprowadzić do tego, że to rozwiązanie, ten kompromis z 1993 roku, zostałoby wpisane do konstytucji, to wtedy byłoby o czym rozmawiać – stwierdził. – Gdyby to było możliwe, chociaż to jest naprawdę bardzo trudne, może byłoby to jakieś wyjście, które uspokoiłoby sytuację – zauważył. Nie wiadomo, na ile prezes PiS zdaje sobie z tego sprawę, ale zmiana ustawy zasadniczej, aby aborcja eugeniczna nie była z nią sprzeczna, otworzyłaby drogę do wprowadzenia aborcji bez ograniczeń. W postawie Kaczyńskiego zwraca uwagę niekonsekwencja, gdyż to właśnie on jako prezes partii zezwolił swoim posłom na złożenie w Trybunale Konstytucyjnym wniosku w sprawie aborcji eugenicznej, a wyrok TK oznaczał jej zakaz. Teraz zaś popiera ustawę przywracającą tę przesłankę.

Zwolennikiem kompromisu aborcyjnego, czyli przywrócenia prawa do aborcji eugenicznej, okazał się także Mateusz Morawiecki. Choć zagłosował za odrzuceniem projektu Trzeciej Drogi, w tym samym dniu na platformie X napisał: „Omyłkowo zagłosowałem za odrzuceniem dalszych prac nad projektem dotyczącym kompromisu aborcyjnego. Zgodnie z moimi wcześniejszymi deklaracjami jestem zwolennikiem dalszych prac nad tym projektem”.

Lewica narzuca perspektywę

Dyskusja społeczna, a szczególnie sejmowa debata, pokazała niestety szereg niekorzystnych dla ochrony życia zjawisk. Skrajnej lewicy udaje się narzucić proaborcyjną perspektywę i język. Przykładem mogą być tezy, że aborcja to prawo człowieka i wyłącznie sprawa kobiet; że dziecko to nie człowiek, lecz płód, z którym matka ma prawo zrobić wszystko. Padło nawet stwierdzenie, że w naszym kraju jedna kobieta na trzy miała aborcję. W wystąpieniach niemalże wszystkich lewicowych posłanek padało stwierdzenie, że reprezentują one wszystkie kobiety w Polsce. Warto zauważyć, że projekty proaborcyjnych ustaw nieprzypadkowo prezentowały kobiety. Ich wystąpienia były mieszanką aborcyjnej ideologii, braku podstawowej wiedzy, hipokryzji oraz nienawiści do mężczyzn i wiary. Dla posłanki Lewicy Anny Marii Żukowskiej o aborcji powinny decydować kobiety, bowiem „dotyczy ich ciał”, a „starsi panowie w garniturach nie będą mówić kobietom, co mają robić ze sobą”. Podanie kobiecie tabletki poronnej określiła jako wyraz miłości i empatii, ubolewała, że w Polsce grozi za to kara 3 lat więzienia. Minister ds. równości Katarzyna Kotula przytaczała historie kobiet w ciąży, które jakoby zmarły na skutek zakazu aborcji eugenicznej, gdyż lekarze bali się im udzielić pomocy, bo mogliby być oskarżeni. Tymczasem podawane przez nią przykłady wprowadzają opinię publiczną w błąd, gdyż jak wykazały postępowania wyjaśniające, w tych sytuacjach winę ponoszą lekarze, którzy popełnili błędy. Pani minister odniosła się też do wiary. „W polskich szpitalach wciąż dzisiaj łatwo o relikwię, ale trudno o aborcję, nawet taką, która jest zgodna z obowiązującym prawem” – stwierdziła. Także w przemówieniu wicemarszałek Sejmu Moniki Wielichowskiej z KO pojawił się wątek religijny, gdy dowodziła, że „dziś w Polsce ciążę prowadzą prokurator, polityk i ksiądz”.

Stosunek klubu PiS do ustaw prezentowała była minister zdrowia Katarzyna Sójka, jednak w swym wystąpieniu skupiła się nie na istocie problemu – prawie do życia, lecz na aspektach politycznych walki o aborcję czy sprzecznościach w ustawach, a w czasie głosowań poparła projekt Trzeciej Drogi.

Na uwagę zasługuje głos Kariny Bosak z Konfederacji, która zdecydowanie polemizowała z aborcyjną lewicą. Powołała się na naukę, która stwierdza, że życie ludzkie rozpoczyna się w chwili poczęcia, zwróciła też uwagę na prężnie rozwijającą się medycynę prenatalną.

Zabijanie na życzenie

Mówiąc o zmianie konstytucji, prezes Kaczyński jako jeden z nielicznych posłów zwrócił uwagę, że przedstawione propozycje są niezgodne z ustawą zasadniczą. Projekty złożone przez Lewicę, KO oraz Trzecią Drogę nie powinny być rozpatrywane przez Sejm, gdyż są niezgodne z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Marszałek Sejmu jeszcze przed skierowaniem projektów pod obrady powinien przesłać je do sejmowej Komisji Ustawodawczej (której zadaniem jest m.in. ocenianie projektów ustaw pod kątem konstytucyjności), aby Sejm nie zajmował się tymi, które są niekonstytucyjne. Choć powszechnie wiadomo, że tak właśnie powinno się stać, politykom żyjącym w prawnej schizofrenii to nie przeszkadza.

Orzeczenie Trybunału z 1997 r., gdy jego prezesem był prof. Andrzej Zoll, jednoznacznie stwierdza, że aborcja z tzw. przyczyn społecznych, gdy kobieta znajduje się w ciężkiej sytuacji osobistej, nie jest zgodna z konstytucją. W uzasadnieniu TK podkreślił, że w świetle jej przepisów płód jest człowiekiem i przysługuje mu prawo do życia. Na dwa dni przed obecną debatą w Sejmie w czasie konferencji zorganizowanej przez KAI prof. Zoll przypomniał ten wyrok i podkreślił, że przepis, który pozwala na aborcję do 12. tygodnia życia dziecka bez podana powodu, tzw. aborcja na życzenie, a taki jest główny punkt projektów Lewicy i KO, jest tym bardziej sprzeczny z konstytucją.

Zabić chore dzieci

Projekt Trzeciej Drogi przywraca prawo do aborcji w przypadku podejrzenia u nienarodzonego dziecka upośledzenia lub nieuleczalnej choroby, czyli tzw. aborcję eugeniczną. Tymczasem zgodnie z wyrokiem Trybunału z 2020 r. ta przesłanka jest niezgodna z ustawą zasadniczą i nie można się na nią powoływać. Przy okazji warto zwrócić uwagę, że projekty Lewicy oraz KO, które też przywracają tę przesłankę, nie przewidują ograniczeń czasowych na dokonanie aborcji eugenicznej; poprzednio przepisy określały, że nie można jej przeprowadzić „od chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej”.

Zwolennicy aborcji eugenicznej twierdzą, że wyrok TK z 2020 r. nie obowiązuje, gdyż został wydany z udziałem sędziów powołanych do TK niezgodnie z prawem. Jest to argumentacja chybiona, bowiem jeśli nawet skład orzekający był nieprawidłowy, wyrok obowiązuje, co podkreśla wielu konstytucjonalistów, m.in. rzecznik praw obywatelskich prof. Marcin Wiącek.

Nadzieja w prezydencie

Cztery proaborcyjne projekty ustaw trafiły teraz do komisji nadzwyczajnej, którą Sejm powołał specjalnie do ich rozpatrzenia. W jej 27-osobowym składzie jest tylko dwóch mężczyzn. Komisja nie ma wyznaczonego czasu, w jakim powinna przedstawić Sejmowi efekty swojej pracy. Biorąc pod uwagę aktywność posłanek, radykalnych feministek, można przypuszczać, że szybko trafią do trzeciego czytania. Pytanie, czy przeważy kompromis aborcyjny, czy też aborcja na życzenie. W skład komisji wchodzi jedenaście osób z PiS, dziewięć z KO, po dwie z Polski 2050, PSL oraz Lewicy, jedna z Konfederacji. Wydaje się więc, że przewagę mają zwolennicy kompromisu.

Gdy ustawa zostanie przyjęta przez Sejm, trafi do prezydenta. Andrzej Duda już zapowiedział, że nie podpisze żadnej regulacji rozszerzającej prawo do aborcji. Na drodze ustawie może też stanąć Trybunał Konstytucyjny, ale koalicja nie uznaje jego orzeczeń. Obóz proaborcyjny twierdzi, że te ustawy wejdą w życie po przyszłorocznych wyborach prezydenckich, zakładając, że wygra je osoba popierająca liberalizację prawa do aborcji.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.