Zielony zielonemu nierówny. To, jak widzimy kolory, wynika z obiektywnych zjawisk fizycznych i subiektywnej pracy mózgu.
istockphoto
Zespół Dwa plus Jeden śpiewał przed laty „Chodź, pomaluj mój świat na żółto i na niebiesko”. Tekst tej pozytywnej piosenki doskonale oddaje, jak ważne w naszym życiu są kolory. Być może fani niemego kina odczuwają przyjemny dreszczyk emocji, widząc czarno- -białe fotografie sprzed lat. Jednak na większości z nas, nawet tych zainteresowanych historią, znacznie większe wrażenie robi ta sama stara fotografia poddana zabiegowi koloryzacji. Świat bez kolorów i barw wydaje nam się przygnębiający i smutny. Gdy po miesiącach jesienno-zimowej szarugi zielenią się drzewa i rozkwitają pierwsze kwiaty, czujemy, że jest w nas więcej energii i bardziej chce się żyć. Nie wyobrażamy sobie świata bez kolorów. Dlatego niełatwo przychodzi nam przyjąć do wiadomości, że otaczająca nas rzeczywistość niekoniecznie jest tak kolorowa, jak ją postrzegamy.
Światło i kolor
Na to, jak widzimy kolory, wpływa kilka czynników. To obiektywne cechy obserwowanego przedmiotu, budowa „odbiornika” i subiektywne przetwarzanie przyswojonego obrazu.
Na pierwszym etapie kluczowe są światło i budowa tego, na co patrzymy. W ciemności nie widzimy kolorów. Gdy jest jasno, podstawowe znaczenie ma długość fali światła i skład oświetlonego przedmiotu. Różne substancje obecne w przyrodzie mają określone zdolności pochłaniania i przepuszczania światła o określonym zabarwieniu. A to z kolei jest zależne od długości fali świetlnej.
Aby jednak dostrzec kolory, potrzebne jest coś więcej niż światło i oświetlony materiał. Konieczny jest odbiornik, jakim w przypadku człowieka jest oko. W ludzkim oku znajdują się cztery rodzaje receptorów odpowiedzialnych za widzenie fal świetlnych określonej długości. Światło wpadające przez źrenicę do dna zdrowego oka trafia tam na pręciki i trzy rodzaje czopków odpowiedzialnych za widzenia fal świetlnych różnej długości: od około 380 nm do 730 nm. Te najkrótsze widzimy jako kolor fioletowy, a najdłuższe jako czerwony. Pomiędzy rejestrujemy również niebieski, indygo, zielony, żółty i pomarańczowy.
Inne organizmy, obserwując tę samą rzeczywistość, widzą ją odmiennie, bo inaczej zbudowane są oczy poszczególnych gatunków zwierząt. I tak na przykład nietoperze, psy czy byki (te od przysłowiowej płachty) nie rozpoznają koloru czerwonego. Nietoperze jako zwierzęta nocne nieszczególnie potrzebują rozpoznawać kolory. Jednak ich oczy są zbudowane w ten sposób, że znacznie lepiej niż my rozróżniają odcienie czerni i bieli.
Na tle wspomnianych gatunków można pomyśleć, że widzimy świat bardziej kolorowym. Ale już gdy porównamy się z niektórymi gatunkami ptaków, wypadamy na ich tle – nomen omen – blado. Ptasie oczy są bowiem wyposażone w dodatkowy rodzaj receptorów, które pozwalają im widzieć promieniowanie ultrafioletowe, niewidoczne dla człowieka. Dlatego widziany z ptasiej perspektywy świat jest znacznie bardziej zróżnicowany. I o ile większość kolorów, które widzimy na własne oczy, wynika z obecności barwników w poszczególnych materiałach, o tyle np. doskonale rejestrowane przez ptaki ubarwienie niektórych piór sikorki ma swoje źródło nie w barwniku zawartym w substancji, a w sposobie załamywania się światła w białej, gąbczastej strukturze materiału. W tym wypadku mówimy o kolorach strukturalnych.
Kolor a barwa
Kiedy już światło wpadnie nam w oko i zostanie poddane obróbce receptorów, czeka je jeszcze jeden etap. To interpretacja barwy, która dokonuje się w mózgu. To nie mechanizm działania oka przesądza ostatecznie o tym, jak postrzegamy widziany przez nas kolor.
Znacie powiedzenie, że kobieta widzi kilkadziesiąt kolorów, a mężczyzna tylko dwa: fajny i paskudny? Jest w nim ziarno prawdy. Bo to ostatecznie mózg konkretnego człowieka interpretuje to, co widzi, a na tę interpretację wpływ mogą mieć dziesiątki czynników. Od użyteczności informacji, przez środowisko, w jakim człowiek przebywa, po tak subiektywne sprawy jak kultura, w jakiej funkcjonujemy. I tutaj pojawia się rozróżnienie między kolorem a barwą. Te bowiem, wedle teorii kolorów nie są tym samym. O ile bowiem barwa jest obiektywną i fizyczną właściwością, zależną od długości fali świetlnej i mierzalną za pomocą konkretnych urządzeń pomiarowych, o tyle już kolor to nasz subiektywny odbiór danej barwy.
Przez oczy do serca
I tutaj przechodzimy do sprawy mniej oczywistej: to, jak postrzegamy barwy, nie jest tylko kwestią optyki, ale również naszej psychiki. O zjawiskach z tym związanych mówi wspomniana już wcześniej teoria koloru. To dział wiedzy korzystający z dorobku wielu nauk, od fizyki po psychologię i kulturoznawstwo, którego głównym zainteresowaniem jest to, jak powstają u człowieka wrażenia dotyczące barw. Bo o ile wszyscy zdrowi ludzie posiadają taki sam zestaw receptorów w oku, które odpowiadają za widzenie fal światła o określonej długości występujących w naszym otoczeniu, o tyle już interpretujemy te widziane barwy bardzo różnie. I tak na przykład coś, na co nie zwrócimy uwagi w jednym środowisku, w innym będzie bardzo istotne. W Polsce wszyscy wiemy, że śnieg jest po prostu biały. W języku zamieszkujących daleką Północ Inuitów na określenie koloru śniegu istnieje kilkanaście różnych słów. A w drugą stronę? Japończycy na określenie naszego niebieskiego i zielonego używają tego samego słowa: ao. Dlatego o ile sama barwa jest wartością mierzalną i obiektywną, o tyle już wrażenia, jakie wywołuje u różnych ludzi, są jak najbardziej subiektywne i zależne od wielu zmiennych czynników. Dzieje się tak z prostego powodu – wrażenia kolorystyczne były jednymi z pierwszych, jakich używaliśmy do opisu otaczającej nas rzeczywistości. Barwy w naszych głowach nie są abstrakcyjnymi falami świetlnymi o określonej długości, ale są ściśle związane z tym, co nas otacza. Niektóre tak bardzo, że ich nazwy są takie same lub bardzo podobne do nazw przedmiotów, które się z nimi kojarzą. Przykładami mogą być choćby pomarańcza, róża czy niebo.
W naszym postrzeganiu barwy nie istnieją niezależnie od przedmiotów czy całych złożonych rzeczywistości, ale są do nich przynależne. Z czasem budzą określone skojarzenia, a nawet mają znaczenie tożsamościowe. Widzimy to choćby w nazewnictwie ruchów politycznych: terminem „zieloni” określa się międzynarodowy lewicowy ruch polityczny, niosący na sztandarach twarde postulaty ekologiczne, a z barwą czerwoną kojarzą się ruchy socjaldemokratyczne i komunistyczne. Z naszego, kościelnego podwórka: kolor niebieski budzi naturalne skojarzenia z niebem i Maryją, przez co wiele ruchów maryjnych wykorzystuje tę barwę w swojej symbolice.
Czerwony czerwonemu nierówny
Barwy i to, jak je odbieramy, to doskonały przykład styku świata nauki z kulturą. Widzimy tylko wycinek barwnej rzeczywistości. Ale nawet ten sam wycinek, który na gruncie fizyki jest dla każdego z nas taki sam, na gruncie emocji i kulturowych odniesień odbieramy niekiedy zupełnie inaczej. U zakochanych czerwień będzie budziła pozytywne emocje. U osób, które doświadczyły terroru z rąk Armii Czerwonej, może być dokładnie odwrotnie. Ale właśnie złożoność i wielopoziomowość zjawiska postrzegania kolorów jest najlepszym dowodem na to, jak bardzo te różnej długości fale światła czynią nasze życie… barwnym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.