Prof. Wojciech Polak: Nasza tożsamość jest owocem przyjęcia przez Mieszka chrześcijaństwa

Andrzej Grajewski Andrzej Grajewski

|

GN 15/2024

publikacja 11.04.2024 00:00

Prof. Wojciech Polak analizuje konsekwencje chrztu Polski w piątą rocznicę ustanowienia tego państwowego święta.

Prof. dr hab. Wojciech Polak pracuje na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.  Autor wielu książek poświęconych historii Polski. Od 2016 r. członek Kolegium IPN. Prof. dr hab. Wojciech Polak pracuje na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Autor wielu książek poświęconych historii Polski. Od 2016 r. członek Kolegium IPN.
Łukasz Piecyk /REPORTER/East News

Andrzej Grajewski: Chrzest Polski to nie tylko jedno wydarzenie, ale – jak Pan pokazuje w najnowszej syntezie naszej historii „Blask Rzeczypospolitej” – był to proces mający skutki w całych naszych dziejach.

Prof. Wojciech Polak:
Chrześcijaństwo nadało historii Polski rys, który ma wiele aspektów. Staliśmy się częścią Europy łacińskiej i zachodniej kultury, nawiązaliśmy także do wielkiego dorobku starożytności i ludów śródziemnomorskich. Warto jednak zastanowić się również nad tym wydarzeniem z punktu widzenia teologicznego. Chrzest Mieszka oznaczał skierowanie całego narodu polskiego na tory religii chrześcijańskiej, która – jak w to wierzymy – obiecuje nam zbawienie oraz jest przesiąknięta ideą miłości, solidarności międzyludzkiej i odpowiedzialności za siebie nawzajem. Wreszcie, warto też zauważyć, iż chrześcijaństwo zawsze miało aspekt rozwojowy. Nie jest dziełem przypadku, że cywilizacja ludzka najszybciej i najpełniej rozwinęła się tam, gdzie zapanowało chrześcijaństwo. Moim zdaniem dzieje się tak dlatego, iż chrześcijaństwo nie odrzuca świata, ale wzywa do jego przemiany. Człowiek zbawia się dzięki ofierze Chrystusa i Bożej trosce, ale musi w tym dziele uczestniczyć i z nim współpracować.

Historycy spierają się o to, jaki motyw przeważał w decyzji księcia Mieszka o przyjęciu chrztu – racje państwowe czy osobiste nawrócenie.

Myślę, że jedno i drugie miało znaczenie. Mieszko był władcą inteligentnym i zdawał sobie sprawę, że pozostanie poza chrześcijaństwem będzie oznaczało ulokowanie jego państwa poza granicami wspólnoty, jaką tworzyła już wówczas chrześcijańska Europa. Oznaczałoby to całkowitą marginalizację. W grę wchodziły także względy praktyczne. Jeśli granice jego państwa najeżdżali różni watażkowie, to warto było, aby ich powstrzymać, zostając krajem chrześcijańskim. Pamiętajmy jednak o jednym. Nam się wydaje, że Polska przed przyjęciem chrztu była dzikim i ubogim krajem. Tymczasem to było całkiem nieźle, jak na ówczesne czasy, zorganizowane państwo. Kronika Galla Anonima wymienia kilku przodków Mieszka, i jeśli założymy, że każdy z nich panował przez około 20 lat, to oznacza, że z elementami państwowości mamy na tym obszarze do czynienia co najmniej od początku X wieku, a nawet wcześniej.

O tym świadczą potężne grody, jakie w Wielkopolsce stanęły przed Mieszkiem, choćby Poznań, Gniezno czy Lednica.

Oczywiście, dzisiaj dzięki dendrochronologii możemy datować powstanie Gniezna na 940 lub 941 rok. To był potężny gród. Więc to państwo w jakiejś formie istniało już wcześniej. Nie wierzę, aby książę i jego rodzina żyli w jakimś zacofaniu i prymitywizmie. Można zakładać, że w tym środowisku działali już jacyś nauczyciele, mnisi chrześcijańscy, którzy mogli ich nawet trochę uczyć czytania i pisania, oczywiście po łacinie. Wszystko to miało miejsce przed 966 r. Zapewne wtedy poznawali pierwsze informacje na temat Boga i chrześcijaństwa. To nie było więc tak, że temat chrześcijaństwa pojawił się na dworze Mieszka dopiero z przyjazdem Dobrawy i jej świty. Nie można ulegać w tym względzie powierzchownym interpretacjom. Kronikarz Gall Anonim pisał o Mieszku, że miał on wcześniej siedem żon. Tyle że wnikliwy historyk dopowie, że siedem żon odpowiada siedmiu grzechom głównym i jest to pewna konstrukcja literacka, a nie literalny opis rzeczywistości.

Jednak rola Dobrawy, o której wspomina Gall Anonim, jest chyba niezaprzeczalna?

Na pewno odegrała wielką rolę w dziele chrystianizacji Polski i być może osobistego nawrócenia jej małżonka. To dla niej Mieszko zbudował piękny kościółek na Ostrowie Tumskim w Poznaniu, zdobiony kością słoniową, złotem i ultramaryną, jak to wykazały wykopaliska prowadzone przez prof. Hannę Kóčkę-Krenz. Analiza zachowanych słojów drewnianych z belki progowej tej świątyni pozwala nam na datowanie budowli na ok. 965 r., a więc na przyjazd Dobrawy do Poznania. Prawdopodobnie tam miał miejsce chrzest Mieszka, w baptysterium, znajdującym się parę metrów dalej. I tam książę brał udział w swej pierwszej Mszy Świętej, już jako chrześcijanin.

O innym możliwym miejscu tego wydarzenia mówi się w kontekście baptysterium na Ostrowie Lednickim.

Osobną rzeczą był chrzest Mieszka i jego dworu, drużyny, najbliższego otoczenia, a czym innym chrzest dalszych obszarów państwa Polan czy już Polski, jeśli ktoś woli używać tego określenia. Chrzest Mieszka odbył się w Poznaniu na Ostrowie Tumskim, gdzie stało palatium księcia oraz specjalnie zbudowana kaplica i baptysterium. Baptysterium na Ostrowie Lednickim jest wyraźnie inne, przystosowane do chrztów masowych, dwubiegunowe. Chrzczono wtedy przez pełne zanurzenie, dlatego były tam dwa baseny, aby osobno można było w nich chrzcić mężczyzn i kobiety. Ludzie wchodzili do wody nadzy, więc dla przyzwoitości akt chrztu odbywał się w dwóch odrębnych basenach, a po wyjściu z nich ochrzczeni zakładali białe szaty. Można mniemać, że baptysterium na Ostrowie Lednickim służyło właśnie do chrztów masowych okolicznej ludności. Musimy przy tym pamiętać, że proces chrystianizacji trwał przez pokolenia. Dopiero ok. XII wieku możemy mówić, że Polska stała się w pełni krajem chrześcijańskim. Zmiana starych, pogańskich obyczajów przychodziła z trudem, a bunty, z jakimi mamy do czynienia po śmierci Bolesława Chrobrego, były również formą protestu przeciwko chrześcijaństwu. Dopiero na przełomie wieków XII i XIII zbudowana została pełna sieć parafialna, która dawała możliwość systematycznej pracy formacyjnej wśród szerokich mas ludności. Wszystko to pozwala na wydarzenia z 966 r. spojrzeć jak na początek procesu.

W tym procesie wykorzystywano także stare pogańskie obrzędy?

Nadawano im jednak zupełnie nowe znaczenie, związane już z chrześcijaństwem. To było działanie przemyślane i dające dobre skutki. Skoro w 973 r. Mieszko wysłał papieżowi kosmyk włosów swego syna Bolesława, prosząc o opiekę Stolicy Apostolskiej nad przyszłym władcą, to widać jak w nowej formie wykorzystywano stary, słowiański, a zapewne i pogański obrzęd postrzyżyn. Następował on, gdy chłopiec osiągał 7 lat i przechodził spod opieki matki pod kuratelę mężczyzn. Zresztą to przystosowanie dotyczyło nie tylko obyczajów. Gniezno zapewne wcześniej było także jakimś ważnym miejscem kultu słowiańskiego, a od 1000 roku stało się stolicą metropolii kościelnej.

Zupełnie wyjątkowym świadectwem tamtej epoki jest wydany przez Mieszka w 992 r. dokument znany jako Dagome iudex, oddający całe państwo pod opiekę Stolicy Apostolskiej.

Do dzisiaj trwają dyskusje, co oznacza zwrot Dagome iudex, czy nie jest to imię Dagobert, i nie tyle „sędzia”, co „władca”. Inni twierdzą, że pierwotny zapis to było Ego Mesco dux, czyli „ja Mieszko książę”. Kopista w Rzymie, który przepisywał dokument, a znamy go tylko z odpisu, odczytał skrót imienia władcy jako Dagome. Prawdopodobnie już nie dojdziemy, jaki był zapis oryginału. Niewątpliwie jednak ten dokument świadczy o tym, że Polska była w tym czasie już krajem rozległym, gdyż dość precyzyjnie określone są jej granice. Zaś akt oddania się w opiekę Stolicy Apostolskiej został zapewne sporządzony w kancelarii książęcej, funkcjonującej już podobnie jak kancelarie na Zachodzie.

Widoczne są więc skutki cywilizacyjne oraz polityczne chrztu.

Z całą pewnością te zjawiska są bezpośrednim skutkiem decyzji o przyjęciu chrztu przez Mieszka. Jego państwo było rozległe i stosunkowo zamożne, jak wiemy z relacji kupca Ibrahima ibn Jakuba. Wiemy także, że i Mieszko, i jego syn Bolesław, posiadali potężne drużyny wojów, które umożliwiły im odpieranie ataków wrogów oraz organizowanie najazdów na sąsiednie terytoria. Bolesław wykorzystywał w czasie tych wypraw także najemników wikińskich, których dobrze opłacał, oraz troszczył się o ich rodziny, gdy stracili życie w służbie u polskiego władcy. To wszystko pokazuje, że Polska kilkadziesiąt lat po przyjęciu chrztu przez Mieszka była już zupełnie innym krajem.

Jak dzisiaj opowiadać o znaczeniu tamtych wydarzeń i przekonywać o ich współczesnym znaczeniu?

Trzeba wykazywać, że nasza tożsamość, to, jacy jesteśmy, w jakiej kulturze jesteśmy zanurzeni, jest owocem przyjęcia przez Mieszka chrześcijaństwa. Nasz rytm roczny do dziś regulują dwa największe święta chrześcijańskie – Wielkanoc i Boże Narodzenie. To, że jesteśmy Polakami, wiąże się z faktem, iż jesteśmy chrześcijanami, wywodzimy się z kultury chrześcijańskiej i jest nam z tym dobrze. Chrześcijaństwo daje nam także, a raczej przede wszystkim, nadzieję – na życie wieczne i zbawienie. To chroni nas przed pustką i beznadziejnością.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.