Słabość państwa w soczewce

Stefan Sękowski

|

GN 21/2011

publikacja 26.05.2011 23:47

Policjanci i prokuratorzy utrudniali prowadzenie śledztwa w sprawie porwania i zamordowania Krzysztofa Olewnika – wynika z raportu sejmowej komisji śledczej badającej działania organów administracji rządowej w tej sprawie. Do tej pory nie pociągnięto nikogo do odpowiedzialności.

Ojciec i siostra zamordowanego Krzysztofa Olewnika – Włodzimierz Olewnik i Danuta Olewnik-Cieplińska podczas konferencji prasowej po głosowaniu nad raportem końcowym z prac sejmowej komisji śledczej ds. śmierci Krzysztofa Olewnika Ojciec i siostra zamordowanego Krzysztofa Olewnika – Włodzimierz Olewnik i Danuta Olewnik-Cieplińska podczas konferencji prasowej po głosowaniu nad raportem końcowym z prac sejmowej komisji śledczej ds. śmierci Krzysztofa Olewnika
fot. PAP/Jacek Turczyk

Lektura dokumentu nie napawa jednak optymizmem. Stan państwa, jaki się z niego wyłania, to obraz nędzy i rozpaczy. – Ten raport jak w soczewce pokazuje, że nasze państwo jest słabe. Totalny brak nadzoru śledztwa, bylejakość i tumiwisizm na wszystkich szczeblach struktur hierarchicznych, jakimi są policja i prokuratura – mówi wiceprzewodniczący komisji, poseł Andrzej Dera z PiS.

Dramat rodziny
Wszystko zaczęło się w nocy z 26 na 27 października 2001 r., kiedy z własnego domu w Drobinie porwany został syn przedsiębiorcy z branży mięsnej, Włodzimierza Olewnika, 25-letni Krzysztof. Dwa tygodnie później porywacze odezwali się do rodziny – zażądali 300 tys. dolarów okupu. W tym czasie porwany był przetrzymywany w nieludzkich warunkach. Jego koszmar trwał 678 dni. Porywacze otrzymali pieniądze po dwóch latach, 24 lipca 2003 r. (do tego czasu zdążyli podwyższyć stawkę do 300 tys. euro). Krzysztof Olewnik nie wrócił jednak do domu –
5 września 2003 r. Sławomir Kościuk i Robert Pazik zamordowali go. Rodzina dowiedziała się o tym dopiero w 2006 r., gdy Kościuk zaczął „sypać” i wskazał miejsce zakopania ciała Olewnika. W sprawie skazano 10 osób, w tym dwóch bezpośrednich morderców na dożywocie. Skazani Sławomir Kościuk i Robert Pazik popełnili samobójstwo w celi więziennej. Wcześniej w areszcie śledczym życie odebrał sobie herszt bandy Wojciech Franiewski. Do tej pory nie wiadomo, czy porwanie zlecił ktoś, kto uniknął odpowiedzialności za zbrodnię. A wiele wskazuje na to, że ktoś taki mógł istnieć. Nie tylko fakt, iż przez dwa lata, przez które w nieludzkich warunkach przetrzymywano Olewnika, policja nie była w stanie złapać jego śladu, ale także dlatego, że prowadzone przez nią i przez prokuraturę śledztwo wyglądało, jakby celowo unikano najbardziej prawdopodobnej wersji wydarzeń, niszczono dowody i ignorowano kolejne tropy, które bezpośrednio prowadziły do złoczyńców. Jak choćby anonimowy list, który otrzymał Włodzimierz Olejnik, w którym po nazwisku wskazani byli dwaj porywacze.

Co najmniej niekompetencja

Jest także pewne, że część policjantów współpracowała z bandytami. Świadczą o tym zeznania świadków, a także fakt, że bandyci dowiadywali się, kto i kiedy będzie składał zeznania. Ponadto w 2004 roku w Warszawie skradziono nieoznakowany samochód policyjny, w którym całkiem przypadkowo znajdywały się akta śledztwa. Większość uwag komisji dotyczy jednak ogromnego niechlujstwa licznych prokuratorów i policjantów, którzy zajmowali się sprawą. – Wystarczyłoby, by policja robiła tylko to, co do niej należy, a Krzysztof Olewnik by żył. Także gdyby mimo błędów policji prokuratura wypełniała jedynie swoje obowiązki, nie doszłoby do morderstwa – mówi przewodniczący komisji Marek Biernacki. Najwięcej błędów popełniono na początku śledztwa. Rozpoczynał je prokurator Leszek Wawrzyniak z Sierpca. Zdaniem komisji, zajmował się śledztwem biernie, był pod wielkim wpływem funkcjonariuszy policji. Ponadto nie współpracował z rodziną pokrzywdzonego i od samego początku do końca swoich działań forsował tezę o samouprowadzeniu – Krzysztof Olewnik sam, bądź wspólnie z siostrą, miałby upozorować porwanie, by w ten sposób wymusić od ojca pieniądze na okup. Karygodnych zaniedbań dopuściła się także grupa policjantów pod wodzą Remigiusza M., która niechlujnie zabezpieczyła ślady w domu uprowadzonego i dopuściła do informacji o śledztwie osoby do tego niepowołane. W czerwcu 2003 roku policji udało się namierzyć i aresztować Kościuka, jednak po przesłuchaniu został wypuszczony na wolność i nie objęty obserwacją. Dodatkowo podczas przekazania okupu w okolicy nie było policji, która dokonała oględzin miejsca dopiero po trzech dniach.

Sprawiedliwości stanie się zadość?
Co się dzieje obecnie z pośrednimi winnymi śmierci Krzysztofa Olewnika? – Nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Spotkały ich nawet awanse – mówi poseł Dera. Tak jak prokuratora Wawrzyniaka, który z Sierpca został przeniesiony do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dziś nadal pracuje w zawodzie. Podobnie inny prokurator, który prowadził sprawę – Robert Skawiński, który nie postawił w odpowiednim czasie zarzutów Sławomirowi Kościukowi i bardzo silnie stawiał tezę o samouprowadzeniu, także został przeniesiony do Prokuratury Okręgowej w Warszawie i nadal tam pracuje. Jak dowiedział się „Gość Niedzielny” – przynależy do Wydziału VI prokuratury, która zajmuje się… śledztwami w zakresie przestępczości gospodarczej. Czy raport komisji śledczej będzie miał wpływ na jego przyszłość? – Nie znam treści raportu – ucina temat rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika Lewandowska.

Inny los spotkał policjanta Remigiusza M., który w 2004 roku został nawet odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Przeszedł na emeryturę, założył firmę detektywistyczną. W 2008 roku jego i jego kolegów oskarżono o niedopełnienie obowiązków w sprawie Olewnika. Śledztwo trwa, niebawem ma być rozszerzone o zarzut niszczenia dowodów. A jego kolega, Maciej L.? – Dziwi mnie, że awansuje się policjanta, któremu ukradziono samochód z licznymi tomami akt śledztwa – mówi Biernacki. Policjant jest obecnie zastępcą naczelnika Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Płocku. – Kiedy awansowano pana L., patrzono na cały przebieg jego kariery, w której osiągał liczne sukcesy. Czy można dodatkowo karać policjanta za to, że sam padł ofiarą przestępstwa? – pyta oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji mł. asp. Piotr Jeleniewicz.

To tylko część osób, których postawa utrudniała uratowanie życia Krzysztofa Olewnika. Posłowie chcą, by wszystkie przypadki błędów śledczych zbadała prokuratura. Poseł Dera chciałby, aby nawet jeśli zarzuty, które można byłoby postawić, uległy przedawnieniu, śledczy stwierdzili nieprawidłowości. – To nie moje państwo! – mówiła w Sejmie siostra zamordowanego Danuta Olewnik, kiedy komisja śledcza rozpoczynała pracę. Jej raport, a także ewentualne pociągnięcie do odpowiedzialności winnych beznadziejnej pracy prokuratury i policji w tej sprawie życia jej brata już nie zwrócą. Oby przywrócił sprawność państwa, którego podstawowym zadaniem jest przecież zapewnienie bezpieczeństwa swoim obywatelom.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.