Ofiarowanie Jezusa w świątyni na płótnie Gregorio Lazzariniego

Leszek Śliwa

|

GN 05/2024

publikacja 01.02.2024 00:00

Maryja ufnie podaje Syna kapłanowi, a zza Jej pleców spogląda święty Józef. Za Świętą Rodziną ustawiła się już kolejka osób pragnących podejść do kapłana. Czy ta scena rzeczywiście przedstawia ofiarowanie Jezusa w świątyni?

Gregorio Lazzarini Ofiarowanie Jezusa w świątyni  olej na płótnie, ok. 1700 Galeria Akademii, Wenecja Gregorio Lazzarini Ofiarowanie Jezusa w świątyni olej na płótnie, ok. 1700 Galeria Akademii, Wenecja

Czasami nawet uczeni mają trudności w ustaleniu tematu obrazu, zwłaszcza jeśli nie zachował się tytuł nadany dziełu przez artystę. Obraz, który tu reprodukujemy, w XIX wieku uważany był za przedstawienie obrzezania Jezusa. Ostatnio jednak wśród badaczy przeważył pogląd, że to ofiarowanie Pańskie. Skąd te wątpliwości?

Typowe ujęcie ofiarowania Pańskiego przedstawia proroka Symeona, który podszedł do Świętej Rodziny w świątyni i, natchniony przez Ducha Świętego, rozpoznał w małym Jezusie Mesjasza. Na obrazie Lazzariniego najwyraźniej widzimy jednak kapłana, a nie Symeona. O tym, że jest to ofiarowanie, mają świadczyć klatka z gołębiami i świeca, namalowane na środku kompozycji.

Gołębie wprost łączą się z ofiarowaniem. Każdy syn pierworodny miał zostać ofiarowany Bogu, a następnie „wykupiony” za opłatą, której wysokość była uzależniona od zamożności rodziców dziecka. Dla ludzi ubogich taką opłatą były dwa gołębie. Natomiast świeca nawiązuje do obrzędu oczyszczenia Maryi, który towarzyszył ofiarowaniu. Zgodnie z przepisami Prawa Mojżeszowego kobieta, która urodziła dziecko, była rytualnie nieczysta. Częścią uroczystości oczyszczenia była procesja kobiet ze świecami.

Należy jednak zauważyć, że gołębi z klatki nie wyciąga Święta Rodzina, lecz jakieś inne osoby czekające w kolejce do kapłana, natomiast świecy nie trzyma żadna kobieta, tylko św. Józef i jakiś chłopak stojący blisko kapłana.

Hipotezę o obrzezaniu wzmacnia z kolei obecność w towarzystwie kapłana, po prawej stronie, dwóch osób zapisujących coś w księgach. Obrzezaniu towarzyszyło bowiem nadanie imienia, które być może zapisywano – albo tak wyobrażał to sobie artysta. Może to więc XIX-wieczni uczeni mieli rację?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.