Bł. Pier Giorgio Frassati – w służbie ubogim... z wielką dyskrecją

GN 26/2023

publikacja 29.06.2023 00:00

„Nigdy nie powinniśmy wegetować, lecz żyć!”. Czy to nie podsumowanie życia tego Włocha, „ciemnego typa”, który swą modlitwą i służbą najuboższym zawstydzał otoczenie?

Bł. Pier Giorgio Frassati – w służbie ubogim... z wielką dyskrecją unsplash

Urodził się 6 kwietnia 1901 roku w Turynie. Wychowywał się w zamożnym domu razem z młodszą o półtora roku siostrą Lucianą (jeszcze za życia brata wyszła za mąż za polskiego dyplomatę Jana Gawrońskiego). Jego ojciec, Alfredo Frassati, był założycielem i właścicielem dziennika „La Stampa”, senatorem, przez pewien czas także ambasadorem Włoch w Niemczech, a matka, Adelaide Ametis Frassati, malarką. Pier Giorgio od dzieciństwa zadziwiał najbliższych swą pobożnością i wrażliwością na potrzeby najbardziej potrzebujących, chorych i ubogich. Rozdawał im właściwie wszystko, co posiadał. Roznosił sterty paczek żywnościowych, często chodził pieszo, choć jako syn polityka mógł być wożony przez szofera.

Każdy zaoszczędzony grosz przeznaczał na pomoc najuboższym. „Pan Jezus przychodzi do mnie codziennie w Komunii Świętej, a ja odwzajemniam Mu się, jak mogę, choć nieudolnie, odwiedzając biedaków” – wyjaśniał. „Fundamentem naszej religii jest miłosierdzie, bez którego ona cała zwaliłaby się w gruzy, bo nie będziemy naprawdę katolikami, dopóki tego nie dopełnimy i nie dostosujemy całego naszego życia do dwóch przykazań, na których opiera się cała istota wiary katolickiej: miłowanie Boga ze wszystkich sił i miłowanie bliźniego jak siebie samego” – pisał. Nic dziwnego, że jedna z jego przyjaciółek mówiła: „Przekraczał drugie przykazanie, gdyż kochał bliźniego bardziej niż siebie samego”. „Prawdziwe dobro czyni się niepostrzeżenie, powoli, codziennie, w zwykłych sprawach” – twierdził. „Posiadał wyjątkową zdolność słuchania. Służył ubogim z wielką dyskrecją, nigdy się z tym nie obnosząc” – podsumował jego życie papież Franciszek.

W 1918 roku został członkiem Akcji Katolickiej, a cztery lata później dominikańskim tercjarzem. Na rok przed śmiercią z grupą przyjaciół założył nieformalne Stowarzyszenie Ciemnych Typów, do którego należeli studenci pragnący pogłębiać swą wiarę i modlitwę. Modlił się zawsze i wszędzie: w swoim pokoju, podczas górskich wypraw, które uwielbiał, na ulicy, w kościele, do którego chodził codziennie. Wiele godzin spędzał sam na sam z Jezusem podczas nocnych adoracji. Interesował się sztuką i literaturą. „Modlitwa, działanie, ofiara. Te trzy słowa streszczają cały olbrzymi program!” – mawiał. „Wiary trzeba trzymać się z całych sił; bez niej czymże byłoby nasze życie? Niczym, byłoby spędzone bez żadnego pożytku”. Jego zawołaniem stało się hasło: „Verso l’alto!” (Ku górze!). Pozostały po nim znakomite, charakterystyczne dla jego postawy dewizy: „Puste słowa zastępuję modlitwami”; „Moim testamentem jest Różaniec”; „Życie bez wiary, bez dziedzictwa, którego się broni, bez podtrzymywania prawdy w nieustannej walce, to jest nie życie, lecz wegetacja. My nigdy nie powinniśmy wegetować, lecz żyć!”. Po zdaniu ostatniego egzaminu 24-latek, pomagając biednym, zaraził się chorobą Heinego-Medina. Zmarł 4 lipca 1925 r. „Dzień mojej śmierci będzie najpiękniejszym dniem mojego życia” – mawiał.

 

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
TAGI: