Świętość Stanisława ze Szczepanowa woła o świętość kapłanów, rodzin, sprawujących władzę – twierdzi przeor paulinów na Skałce

11.05.2023 00:00 GN 19/2023

publikacja 11.05.2023 00:00

O przesłaniu św. Stanisława dla współczesnych Polaków mówi o. Mariusz Tabulski OSPPE.

Świętość Stanisława ze Szczepanowa woła o świętość kapłanów, rodzin, sprawujących władzę – twierdzi przeor paulinów na Skałce Roman Koszowski /Foto Gość

Szymon Babuchowski: Obchodzimy właśnie 770. rocznicę kanonizacji św. Stanisława ze Szczepanowa. Czy człowiek, który żył prawie dziesięć wieków temu, może dziś kogoś zainspirować?

O. Mariusz Tabulski:
Myślami biegniemy do Asyżu, gdzie 8 września 1253 r. papież Innocenty IV wyniósł do chwały ołtarzy pierwszego z rodu Polaków – biskupa krakowskiego. Wspominanie kolejnej rocznicy świadczy o tym, że św. Stanisław żyje w świadomości Polaków i że ciągle odnosimy się do jego mężnego i wytrwałego świadectwa. Krakowska Skałka, miejsce jego męczeństwa, gdzie od ponad 550 lat posługuje zakon paulinów, stanowi nieprzerwane świadectwo tego, że święty wciąż inspiruje. Choć po wielokroć podejmowano próby kwestionowania heroiczności postawy męczennika ze Skałki, to musimy pamiętać, że kolejne pokolenia Polaków czciły go jako dobrego pasterza, orędownika i patrona narodu polskiego. Kult Stanisława ze Szczepanowa szerzył się długo przed kanonizacją – przekonanie o jego świętości było w Polsce tak silne, że w XIII wieku wierni wszystkich stanów zjednoczyli się, aby wspólnie wspierać wyprawę do Stolicy Apostolskiej z prośbą o wyniesienie krakowskiego biskupa na ołtarze. Co więcej, przed papieżem Innocentym IV obok uczonych mnichów stanęli prości, ubodzy, niepiśmienni ludzie, aby zaświadczyć o cudach dokonanych za wstawiennictwem św. Stanisława.

Jak ta kanonizacja wpłynęła na Polaków?

Uroczystość była pierwszym cudem naszej jedności narodowej, zaczątkiem zjednoczenia państwa, rozbitego wówczas na dzielnice. Spotkali się wtedy w Krakowie prawie wszyscy potomkowie piastowskiego rodu. Obrzędy odbyły się 8 maja 1254 r. – i to właśnie ta data miała już na zawsze odcisnąć się na losach Kościoła polskiego. Dalsze lata, a potem wieki, pokazały, że „święci nie przemijają, święci wołają o świętość”, jak podkreślał Jan Paweł II w czasie kanonizacji św. Kingi – krakowskiej księżnej, która usilnie zabiegała o kanonizację biskupa Stanisława. Myślę, że w obecnych czasach postać tego świętego, jego życie i duchowość, są wciąż bardzo aktualne, bo tłumaczą piękno i dramaturgię naszego dziedzictwa narodowo-społecznego i religijnego. Świętość Stanisława ze Szczepanowa wciąż woła o naszą świętość: kapłanów, rodzin, wszystkich, którzy sprawują posługę władzy.

Najstarszym źródłem pisanym, które opowiada o św. Stanisławie, jest kronika Galla Anonima, stworzona ponad trzydzieści lat po śmierci męczennika. Co zatem wiemy o nim na pewno?

Wiemy, że został wyniesiony do godności biskupa dzięki staraniom króla Bolesława, zwanego przez współczesnych Szczodrym, a dziś Śmiałym. Ale i Bolesław zawdzięczał Stanisławowi wiele: krakowski biskup odegrał dużą rolę w zabiegach o koronację piastowskiego księcia. W młodości połączyła ich przyjaźń, wspólnie budowali struktury metropolii krakowskiej. Jednak z czasem doszło do konfliktu, który jest różnie interpretowany przez badaczy. Bezpośrednim powodem zatargu była przedłużająca się wyprawa zbrojna na Ruś Kijowską. Biskup nie podważał decyzji politycznych króla, tylko piętnował jego niemoralne życie. Ujmował się też za ludnością cierpiącą z powodu prowadzonych przez Bolesława ciągłych wojen. Według informacji podawanych przez kronikarzy Stanisław miał stanąć w obronie niewiernych żon rycerzy powracających z wojny. Bolesław kazał je okrutnie karać, mimo że mężowie im przebaczyli. Biskup upomniał króla, że władca chrześcijański nie może postępować w ten sposób. Rozzłościł tym Bolesława tak, że ten rozkazał go zabić. W piątek po Wielkanocy, w czasie sprawowania Mszy Świętej na Skałce, Stanisław został najpierw uderzony w głowę, następnie jego ciało zostało porąbane i wrzucone do pobliskiej sadzawki.

Jak interpretować postawę św. Stanisława w świetle Ewangelii?

Jest ona wyrazem wierności zasadzie, że w chwilach próby bardziej trzeba słuchać Boga niż człowieka. Dlatego św. Stanisław od samego początku jest patronem godności człowieka i ładu moralnego, i w ten sposób był przyzywany przez całe wieki. Począwszy od pierwszej, dokonanej w katedrze na Wawelu, koronacji (Władysława Łokietka w 1320 r.) każdy kolejny król w przeddzień uroczystości koronacyjnej przybywał z zamku na Skałkę w pieszej pielgrzymce pokutnej, aby przeprosić za czyn Bolesława Śmiałego. Miało to wymiar przede wszystkim religijny, ale też społeczny: władca państwa prosił Boga o błogosławieństwo niezbędne do podjęcia służby narodowi. Zwyczaj ten w pewnym sensie przetrwał aż do obecnych czasów. Procesje z Wawelu na Skałkę odbywały się w uroczystość św. Stanisława także w czasach zaborów, a potem komunizmu. Zawsze kryły i nadal kryją w sobie przesłanie: polityka, rozumiana jako roztropna dbałość o sprawy wspólne, może kształtować się tylko w warunkach jedności życia społecznego i religijnego. Troska o dobro wspólne musi iść w parze z troską o zbawienie.

Czy w najnowszej historii znajdziemy podobne przykłady pasterzy, którzy tak odważnie przeciwstawiali się władzy, broniąc Bożego prawa?

Warto przypomnieć wydarzenie z 8 maja 1953 r., gdy w uroczystość św. Stanisława zgromadzony w Krakowie Episkopat Polski wydał słynny memoriał „Non possumus!”, adresowany do władz komunistycznych. Prymas Wyszyński pragnął budować porozumienie, aby ratować naród przed wojną domową i rozlewem krwi, ale gdy władza komunistyczna zaczęła za bardzo ingerować w życie wspólnoty Kościoła, postawił jej granicę. Kosztowało go to utratę wolności. Skałka stała się znakiem stawiania tej granicy i pozostała nim aż do upadku reżimu komunistycznego. Cały program przygotowań do jubileuszu 900. rocznicy śmierci św. Stanisława w 1979 r. był wpisany w ten nurt przypominania, na czym polega prawdziwa wolność, zarówno osobista, jak i społeczno-narodowa. To właśnie tutaj Kościół przez swoich pasterzy przypominał o niezmienności Bożego prawa i wpisywał je w aktualny kontekst społeczny. Wybór Jana Pawła II i przemiany, jakie dokonały się niejako za jego przyczyną, stały się wyrazem tego zwycięstwa, które rodzi się z mężnej, Stanisławowskiej postawy.

Przed wiekami św. Stanisław dokonał cudu zjednoczenia narodu polskiego. Dziś mamy jedno państwo, ale jako społeczeństwo jesteśmy podzieleni. Czy widzi Ojciec szansę na odwrócenie tego procesu?

Myślę, że każde pokolenie Polaków miało doświadczenie podziałów – zewnętrznych, jak zabory, albo wewnętrznych, by wspomnieć choćby zasadę liberum veto. Ludzie się różnią, ale źródło problemu pozostaje przez wieki to samo. Dobrze ilustruje to właśnie konflikt między Stanisławem a Bolesławem. Inność spojrzenia nie musi przecież prowadzić do takich antagonizmów i takiej agresji, kończących się unicestwianiem drugiej strony – jak to zrobił Bolesław Śmiały. Myślę, że ta lekcja wciąż nie została przez Polaków odrobiona, chociaż mamy światło idące przez wieki i ukazujące, do czego może doprowadzić postawa braku dialogu i współpracy. Bez odniesienia do prawa Bożego, do Dekalogu, człowiek nie będzie szukał porozumienia i jedności. Ludzkie dramaty rodzą się z tego, że w trosce o ojczyznę skupiamy się zbyt mocno na podziałach politycznych, zapominając o tym, co stanowi prawdziwą wartość naszego narodu, nasze dobro wspólne, począwszy od troski o nienarodzonych, a skończywszy na chorych i ubogich. Zapominamy po prostu o Ewangelii.

W liście napisanym na 750. rocznicę kanonizacji św. Stanisława Jan Paweł II nazwał go „patronem ładu moralnego i ładu społecznego w naszej ojczyźnie”. Mam wrażenie, że dziś żyjemy raczej w czasach chaosu moralnego i społecznego. Jak na nowo odnaleźć ten ład?

Źródłem ładu moralnego jest Jezus Chrystus i to, do czego On wzywa. Mamy przykazania Boże, Magisterium Kościoła, jego naukę społeczną. Niebezpieczeństwo pojawia się wtedy, gdy zmieniamy porządek, tak jak dziś coraz częściej się dzieje: zamiast zaczynać od Boga, akcentujemy potrzeby człowieka. Jeśli zmienia się ten porządek, wtedy zaczynamy bazować wyłącznie na naszych zachciankach, pomysłach, marzeniach, na ludzkich ideach czy liderach. Natomiast w każdym, kto staje przy Panu Bogu i dostraja się do Jego nauczania, porządkuje się najpierw sfera wewnętrzna, duchowa, a z niej rodzi się gotowość służby. Czasem ta wierność Jezusowi będzie oznaczała konieczność poniesienia ofiary. Jeżeli spojrzymy na historię naszej ojczyzny, znajdziemy wielu takich świadków – męczenników. Oczywiście, nie wszyscy od razu muszą być męczennikami na miarę świętych Stanisława, Wojciecha czy Maksymiliana. Chodzi nade wszystko o świętość w codzienności. Mamy więc świętych kapłanów, takich jak Jan Paweł II czy kard. Wyszyński, heroicznie trwających w swym powołaniu pomimo przeciwności, ale też rodzinę Ulmów, której beatyfikacja (w tym dziecka w łonie matki) odbędzie się 10 września tego roku. Oni wszyscy pokazują, że pozostając wiernym Chrystusowi, człowiek nie traci swojego życia, ale je zagospodarowuje na potrzeby czasów, w których przyszło mu żyć.

Papież pisał też, że św. Stanisław uczy nas ładu moralnego w rodzinie opartej na sakramentalnym małżeństwie. Czego możemy się w tej materii uczyć od biskupa z XI wieku?

Święty Stanisław przez wieki był przyzywany przez Polaków jako patron rodziny, jej godności i misji w budowaniu ładu społecznego w naszej ojczyźnie. Wspomniana rodzina Ulmów stanowi piękny punkt odniesienia: chociaż ponieśli śmierć, to żyją w Chrystusie. Pokazują, jak warto postępować, by nasze życie miało sens i przyniosło owoc. Małżeństwo, a następnie rodzina są miejscem, gdzie można doświadczyć prawdy i spełnienia się obietnicy o miłości, która wszystko przetrzyma i nigdy się nie kończy. Dzisiaj mamy do czynienia z dużym kryzysem małżeństwa i rodziny. Najpierw brakuje dojrzałości w podjęciu decyzji, a później wytrwałości w jej realizowaniu. Rozczarowanie sobą i drugim człowiekiem jest czymś, co przychodzi w sposób naturalny. Natomiast miłość to coś większego, co rodzi się przez ofiarność. Źródło prawdziwej miłości i wzajemnego przebaczenia jest tylko w Chrystusie. Bez odniesienia do Chrystusa, Jego mocy i łaski człowiek nie zrozumie swojego życia i nie podejmie daru miłości, która przychodzi przez krzyż i ciernie.

O co możemy się modlić do świętego Stanisława?

Nawet powinniśmy – w pierwszej kolejności o to, żeby nas Duch Święty ogarnął pragnieniem zwyczajnej świętości, tzn. pragnieniem takiej miłości, która się nie zniechęci przeciwnościami i będzie wrażliwa na obecność Boga, Jego obietnic i Jego prawa. Jeśli będziemy mieli w sercach ład Boży, będziemy też umieli zagospodarować go na potrzeby naszej rodziny, jedności społecznej czy narodowej. Służba narodowi i społeczeństwu musi się wiązać z poszanowaniem wartości etycznych i religijnych. Chodzi przede wszystkim o afirmację godności człowieka, jego prawa do życia. Dramat, który się rozegrał na Skałce, stanowi lekcję historii mającą swoje odniesienia także do polskiego „dziś”. Również w XXI wieku pojawia się pytanie o całe duchowe dziedzictwo Europy, wywodzącej się z połączenia władzy doczesnej i duchowej, cesarskiej i papieskiej. To pytanie nie może nie być obecne w ewangelicznym patrzeniu na państwo. Dlatego modlimy się tu za ojczyznę, za jej rozwój – ale zgodny z nauczaniem społecznym Kościoła. Człowiek z uporządkowaną moralnością i autentycznym życiem duchowym będzie promieniował pokojem i stanie się świadkiem, że można żyć wedle zamysłu Bożego. Właśnie to nazywamy świętością, o którą prosimy Boga za przyczyną męczennika ze Skałki.•

O. Mariusz Tabulski

jest kustoszem sanktuarium Męczeństwa św. Stanisława i przeorem paulinów na krakowskiej Skałce.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.