Właściwie każde takie wydarzenie powinno być rozgłaszane na dachach, by młodzi wierzyli, że to wciąż się zdarza.
Siostra Anna opiekuje się kobietami w DPS
ks. roman tomaszczuk
Kiedy w środku wojny przychodziło na świat siódme dziecko w rodzinie Ruckich w wielkopolskich Pniewach, nikt nie miał wątpliwości, że jest ono darem Boga. Środek okrutnej wojny! – a dziecko było znakiem błogosławieństwa, nie ciężaru, ograniczenia i nędzy. A przecież Ruccy nie byli wyjątkiem. – Podobnie było u mnie – zauważył bp Ignacy Dec, gdy świętując w Wałbrzychu złoty jubileusz życia zakonnego s. Anny Ruckiej, cieszył się analogią: hierarcha, podobnie jak jubilatka, był siódmym z dziewięciorga dzieci swoich rodziców.
Wiem, o co Ci chodzi
Do niedawna Pniewy znane były z domów zakonnych dwóch zgromadzeń: urszulanek, które w mieście katechizują, oraz franciszkanek Rodziny Maryi pracujących do połowy lat 90. XX w. w miejscowym szpitalu, a jeszcze wcześniej prowadzących przedszkole, w którym mała Ania zetknęła się z siostrami zgromadzenia założonego przez św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Jednak formacją dziewczynki zajęły się urszulanki – katechetki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.